Wzięty przez zaskoczenie
Rozdział pierwszy
Nie robił tego często… eee… wróć, nigdy wcześniej tego nie robił, ale w tym wypadku za całą tą lekko groteskową sytuacją przemawiały dwie rzeczy.
Brak kasy…
…i desperacki brak kasy!
Jego problem z ustawicznym brakiem funduszy, nie był niczym nadzwyczajnym. Przyzwyczaił się i pogodził z tym, właściwie nie pamiętał innego stanu rzeczy. W dzisiejszych czasach wydawało się, że choćby nie wiadomo ile człowiek pracował, to i tak zawsze okazywało się, że to jest niewystarczająco dość. Możliwość zarobienia zawsze była silnym argumentem za, na zgadzanie się na najidiotyczniejsze pomysły.
To i jego przyjaciółka, grafik–fotograf, prosząca go o przysługę. A kiedy Evetta prosi o coś, nie sposób było odmówić. Życie splotło ich ścieżki nierozerwalnie. Nawet najtrudniejsze wyboje nie zmieniły kursu, w jakim się poruszali. Evette od zawsze była obecna w jego życiu, tak jak on w jej. No właściwie od przedszkola. Nic tak nie wiąże jak pudełko kredek albo wspólna łopatka.
Właściwie nie miał wyboru, musiał się zgodzić na najbardziej szalony plan, jaki kiedykolwiek powstał w jej temperamentnej rudej głowie.
A ostatnimi czasy wiele się tam działo. Od kiedy po rozwodzie wzięła się za swoją karierę na poważnie, do wszystkiego też zaczęła podchodzić na poważnie. Podejmując chyba najtrudniejszą decyzję w życiu, przetrwała rozwód z człowiekiem, który wcześniej kontrolował każdy aspekt jej życia i wzięła je we własne ręce, zdeterminowana odzyskać władzę nad nim. Blake podziwiał ją za to i nieraz jej zazdrościł stalowego kręgosłupa, nawet jeśli dałby się raczej ogolić na sucho niż do tego przyznać. Evette była wyjątkowa. Kiedy zdecydowała się na coś lub kiedy się w coś zaangażowała, nie było mowy, aby ktoś ją zawrócił z obranej drogi.
I dokładnie tak było i tym razem. Szansa sama zapukała do jej drzwi.
Wygrywając konkurs, wygrała i zlecenie. Przyjęła zamówienie na wykonacie kilku okładek. Serii, żeby być już absolutnie precyzyjnym. A najistotniejszym szczegółem tego zlecenia było to, że to było baaardzo dobrze płatna usługa. Mogła nie tylko wyrobić sobie markę i renomę, ale i ustawić się na długi czas. Fotografowanie małych uroczych dzieciaczków oraz słodkich piesków i kotków nie było szczytem jej marzeń i pragnień. Śluby, imprezy i portrety stały się harówką, niedającą możliwości rozwoju jej artystycznych popędów. Chciała dla siebie czegoś więcej. Potrzebowała czegoś więcej i Blake na serio potrafił to zrozumieć.
Kolejną rzeczą, którą niestety rozumiał aż za dobrze był fakt, że wszystko w życiu ma swoją cenę. A jeśli coś jest zbyt piękne, aby było prawdziwe… cóż, najprawdopodobniej kosztuje dwa razy więcej.
Propozycja była intratna, ciekawa i miała możliwości, których potrzebowała jego przyjaciółka, aby ruszyć z miejsca, w którym utknęła. Blake jednak miał od samego początku przeczucie, że jak zawsze w takich sytuacjach, musi być jakiś haczyk. A w tym przypadku były nawet dwa.
Po pierwsze… Ev potrzebowała znaleźć modeli. Przystojnych, muskularnych i… tanich. A niewielu z branży było skłonnych pracować za stosunkowo niewielkie pieniądze, które była w stanie im zaproponować. Czyli oględnie mówiąc, nie było jej na nich stać. A im drożsi modele, tym mniejszy był jej zysk. Trzeba było znaleźć desperatów zdolnych zgodzić się pracować za połowę stawki, jaką brali ich „profesjonalni” koledzy.
A po drugie, te okładki miały być przygotowane dla homoerotycznych romansów poświęconych miłości między mężczyznami…
Lista potencjalnych chętnych gwałtownie malała.
Tak też Blake Rattis stał w t
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora