WYZNANIE c.d.

Autor: wolfhorse
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Przez całe życie człowiek stale o kimś marzy
I za kimś tęskni i przyzywa go na głos
I nagle spotkasz go i czytasz z jego twarzy
To właśnie ja, twe przeznaczenie i twój los.
Odważnie podejdź wtedy - rzuć mu się w ramiona
Nie pozwól odejść – niebo, ziemię nawet rusz
Bo jak odejdzie, toś straciła, toś zgubiona
I nie naprawisz tego nigdy w życiu już.

Miłość raz się uśmiecha,
Raz nam rzuca swój dar bezcenny
Człowiek czeka na tę chwile
Przez tyle, tyle, tyle
Męczących dni i nocy bezsennych

Miłość raz się uśmiecha
Jeden raz tylko dłoń podaje
Gdy okazję tę ominiesz
Toś przepadł, to już zginiesz

Bo miłość przyszła, mogłeś ją mieć.

 

 

Moje szczęcie przyszło za późno, albo ja byłam zbyt niecierpliwa. Zaproszona przez amerykańską Polonię na cykl koncertów, po raz pierwszy płynęłam przez ocean naszym wspaniałym transatlantykiem. On, Jan, Jan Strzębosz, był wtedy pierwszym oficerem na Batorym. Od pierwszego posiłku, kiedy posadzono mnie między nim, a kapitanem wiedziałam, że... No właśnie. I stało się. Wieczorne tańce, nocne rozmowy przy księżycu, wypatrywanie przez lornetkę wyskakujących z wody delfinów, wreszcie pożegnalny bal do świtu, a rankiem wyłaniająca się z mgły Statua Wolności i nowojorski port. Koniec podróży i wydawałoby się, koniec morskiej przygody. A jednak nie. Jeszcze tego samego dnia odebrałam telefon od Janka. Kolacja? Tak, fan-tas-tycz-nie. Nocny Nowy York? Fan-tas-tycz-ny. Trzy upojne noce, bo tylko tyle statek stoi w porcie. Fan-tas-tycz-ne!!!. A po miesiącu, po owacyjnie przyjmowanych koncertach, znów Batory i znów on, Janek. Fan-tas-tycz-ny.

Tylko czasy, które nadchodziły zapowiadały się mało fantastycznie. Szykowała się nowa wojna. Przygotowałam specjalny program dla żołnierzy. Chciałam być z nimi, jak wtedy, w Zamościu, w 20-tym roku! Zwyciężymy! Utrzemy nosa butnym Niemcom! Nie oddamy ani guzika!!!!

 

Zrywa ze stołu serwetę, cała zastawa ląduje na podłodze, przewraca stół.

 

Guzik

 

Gaśnie światło. Po dłuższej chwili ostry reflektor oświetla aktorkę siedzącą na krześle, skuloną, zmęczoną, jak po wielogodzinnym przesłuchaniu.

 

Nie oddaliśmy guzika, Oddaliśmy cały kraj. Ta nasza wielka, dumna, piękna Polska rozpadła się jak domek z kart, a ja wylądowałam na Pawiaku, zadenuncjowana, jako żona polskiego dyplomaty przez Orytma, mego impresaria. Wojna w okrutny sposób ujawnia ludzkie charaktery.

Boże, jak nic nieznaczące, jak mało istotne staje się to, co było najistotniejszą treścią życia, gdy ostre światło gołej żarówki oślepia ci oczy, a twardy głos gestapowca żąda zdrady.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
wolfhorse
Użytkownik - wolfhorse

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2018-06-01 12:41:34