WYZNANIE c.d.

Autor: wolfhorse
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Miałam do niego żal, że kiedy otrzymałam od Osterwy zaproszenie na półroczny wyjazd na występy w roli Violi w „Wieczorze trzech króli”' do Krakowa, nie zdecydował się wziąć urlopu z MSZ i pojechać ze mną, lub zabronić mi jechać, co może by mnie gniewało, ale rozumiałabym to. Nie, pozwolił mi jechać samej, nawet zachęcał, choć mógł przewidzieć, czym się to skończy. I pewnie przewidywał. Znał nasze środowisko, znał Osterwę, czyżby nie znał mnie? Nie sadzę. Był na to zbyt inteligentny. Może z miłości do mnie nie chciał mi stawać na drodze do teatralnej kariery, zdecydowanie poważniejszej niż kabaretowa, a swe obowiązki wobec kraju traktował zbyt poważnie, by się od nich uchylić. Może w jego uporządkowanym życiu miłość miała swoje miejsce, ale nie najważniejsze, może... Nie ważne. Był sukces artystyczny i był głośny romans. I kolejne wspólne kreacje. Uległam Osterwie, jak wiele innych przedtem. I chyba jednak żałuję. Z mojej strony była to w pewnym sensie prowokacja wobec zbyt, jak wtedy myślałam, tolerancyjnego, a może zbyt chłodnego wobec mnie, mojego Miśka. Była, nie ukrywam tego, również fascynacja artystą i potrzeba przygody. Nie sądziłam, że on, znany romansowicz tak poważnie się w to zaangażuje. Miało być niezobowiązująco i miło. Było zbyt zobowiązująco i dramatycznie. Bardzo chora i bardzo przykra sprawa. Tym razem to nie ja cierpiałam z miłości, cierpiał mężczyzna. Po poprzednich miłosnych porażkach, powinnam cieszyć się zemstą na łamaczu kobiecych serc. Ani się nie mściłam, ani nie cieszyłam. Czułam jedynie żal, zażenowanie i może wstyd. I wściekłość połączoną z pogardą, kiedy zawiedziony w swych nadziejach Osterwa plik listów, które pisałam do niego, gdy romans nasz trwał, wysłał Michałowi do biura. Kochany Misiek oddał mi je bez słowa... Wolałabym dostać w twarz. Między nami zrobiło się chłodno, może jedynie jeszcze chłodniej, a przecież nigdy, ani przez chwilę nie mogłam powiedzieć, że nie mam w Michale przyjaciela i opiekuna. I mam do dziś. On jeden, jedyny, nigdy mnie nie zawiódł i wiem, że będzie ze mną. Wierny, aż do końca, który już niechybnie się zbliża. Boże, ja kocham go, naprawdę kocham, może nie tak, jak trzeba, nie tak jak powinnam, nie tak jak na to zasługuje, ale kocham.

Ale czy można kochać dwóch jednocześnie?

 

Kochani, szczęście przejdzie obok nas tak blisko,
Że tylko ręką sięgnąć już je człowiek ma
I nie widzimy i tracimy wtedy wszystko
Chociaż to szczęście samo do rąk nam się pcha
I jak w ostatniej chwili w pogoń się nie rzucisz
I nie zatrzymasz szczęścia póki jeszcze czas
To już przepadło, ono drugi raz nie wróci
Bo szczęście w życiu się pojawia jeden raz

Szczęście raz się uśmiecha
Raz nam rzuca swój dar bezcenny
Człowiek czeka na tę chwile
Przez tyle, tyle, tyle
Męczących dni i nocy bezsennych.

Szczęście raz się uśmiecha,
Jeden raz tylko dłoń podaje
Gdy okazję tę ominiesz
Toś przepadł, to już zginiesz
Bo szczęście przyszło, mogłeś je mieć.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
wolfhorse
Użytkownik - wolfhorse

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2018-06-01 12:41:34