Wspomnienia.
Przez następne dwa dni nie widziałam sie z osobą, która wypełniała me sny. Nie martwiłam się tym , bo wiedziałam ,że w piątek zobaczę się z Nim i będę mogła wtulać się w Jego ramiona. Lecz gdy nadszedł upragniony dzień tygodnia musiałam zmienić plany. Nie doszło do spotkania, gdyż musiałam pilnie wrócić do domu , do mamy. Byłam zła ale cóż zdarza się. Nie straciliśmy jednak spotkania, kolejny wieczór był już nasz.
Od samego poranka czułam jakiś dziwny niepokój na duszy.. Wiedziałam ,że wydarzy się coś niespodziewanego. Nie myliłam się. Krótka wymiana opowieści na temat dnia, który się właśnie kończył. Usiedliśmy na drabince , tzn. ja usiadłam on stał na przeciwko i patrzył. Czy w moje oczy? Ciężko mi powiedzieć. Na pewno spoglądał na twarz. Na niebie pełno gwiazd, spadających gwiazd. Gdy zauważyłam jedną z Nich kazał mi pomyśleć życzenie.
- Już. Tylko czy ono spełni się?
- Jeżeli będziesz tego bardzo chciała. To na pewno.
O czym pomyślałam? Oczywiście, że o Nim.
Chwile potem poczułam jak Jego delikatne dłonie wędrują po moim ciele. Nie miałam pojęcia co mam zrobić. Na twarzy i w oczach miałam wyrysowany strach. Spojrzał na mnie i zabrał dłonie.
-Nic na siłę, bez Twojej zgody nic nie zrobię.
Dla Niego byłam gotowa na wszystko. Jednak nie miałam pewności , czy aby na pewno chodzi mu o mnie, a nie ciało.
-Pamiętasz jak pytałeś mnie o moją przeszłość z chłopakami? Powiedziałam ,że kiedyś przyjdzie czas i wszystko Ci opowiem. I to jest właśnie teraz...
Wtedy opowiedziała mu całą historię o Ani i Szymonie i Pawle. Powiedziałam ,że boję się ,że chodzi tylko o moje ciało. Bo tak było w wypadku Pawła. Poza tym co widział miałam w sobie to coś. Skromne i czyste , strachliwe, nieśmiałe – dziewictwo.
Chwile później Marcin spojrzał na moje zapłakane oczy , otarł łzy...
- Jest mi przykro ,że tak myślisz, ale mi nie chodzi o ciało. Naprawdę.
Jego słowa przyniosły mi ulgę. Czułam jednak ,że zabolało Go to co powiedziałam. Opuściliśmy drabinki i poszliśmy. Gdzie? Nie wiem , jaki był cel naszej wycieczki po wsi. Przeszliśmy obok mojego domu, idąc ścieżką minęliśmy również domek i przechodząc przez żółtą, dużą bramę, która od zawsze chyba była otwarta , zatrzymaliśmy się na ławce , która mieściła się na pobliskim placu zabaw. Na twarzy Marcina było widać żal i smutek. Było mi strasznie przykro. Jednak nasze spotkania trwały nadal.
۵
Nie wszystkim to się podobało. Na pewno nie moim rodzicom. Oni mieli swojego kandydata na zięcia- Pawła. Skąd o nas wiedzieli , no ciężko to było utrzymać w tajemnicy tym bardziej ,że Iza wiedziała , gdzie wychodzę. A dalszej kwestii można się domyślić. Długi język i tyle.
Nie chciałam rezygnować z tych spotkań , tym bardziej ,że zaczęło wydawawać mi się ,że to ma sens. Mimo dużej różnicy wieku szliśmy wolnymi krokami w przyszłość. Pewnego dnia wakacje musiały się skończyć. I to był trudny dzień dla mnie. Bałam się ,że więcej się nie spotkam z Marcinem. Niby nic nie czułam , oprócz zwykłej sympatii ale strach wypełniał mi duszę. Chyba, dlatego, że polubiłam kolesia. Był zabawny i to co mi się w nim najbardziej spodobało zero tzw. cukru. Uwielbiałam kiedy chciał mnie zdenerwować i mówił do mnie 'placku'. Choć wiem ,że tak naprawdę uważał mnie za świetną dziewczynę , przecież w innym przypadku by się ze mną nie umawiał.