Wieczna Dama Prolog-Rozdział 4
Był to ów nieznany gość.
Miał burzę czarnych loków, z których każdy układał się w inną stronę. Włosy nieraz zakrywały piękne, tajemnicze czarne oczy. Jego wystające kości policzkowe wspaniale kontrastowały z młodzieńczą cerą. Jego budowa ciała była imponująca. Był szeroki, lecz nie za bardzo; wysoki lecz nie tyczkowaty; można by rzec wprost idealny.
- Nazywam cię Lucas Gless. – przedstawił się. Zaskoczyło mnie to. Glessowie przeprowadzili się tutaj niedawno i byli jedną z najbardziej majętnych rodzin w naszym miasteczku.
- Cassandra Harrison. – odparłam i ujął moją dłoń i pocałował w białą rękawiczkę.
- Miło mi panią poznać.
- Mi również.
I z tych bardzo oficjalnych wersów zaczęliśmy rozmawiać nie przerywając tańca. Jako jedyna para utrzymaliśmy się do zakończenia balu na parkiecie.
Rodzice chyba wywnioskowali, że to jest idealny partner.
Kiedy bal się zakończył, Lucas odprowadził mnie do schodów, już miał pocałować mi dłoń na pożegnanie, gdy nagle zza rogu wyskoczyli rodzice. Oficjalnie się przedstawili i ku mojemu zdziwieniu powiedzieli:
- Może przyjdzie pan wraz z rodzicami do nas jutro, to znaczy dzisiaj na podwieczorek ??? – i matka zatrzebiotała powiekami tak uroczo, że nawet królowa by jej nie odmówiła.
- Bardzo chętnie. Dziękujemy za zaproszenie, lecz muszę się już pożegnać. Panie Harrison – kiwną głową- pani Harrison – mama dygnęła. Kiedy zwrócił oczy na mnie ujął moją dłoń, pocałował i powiedział szarmancko – Do zobaczenia panienko Harrison.