Wakacje
i, czyszczącej przybory.
Już był przy drzwiach, prawie nacisnął klamkę gdy zatrzymał go piękny kobiecy głos.
-Gdzie się panu tak śpieszy?
-To już koniec prawda?- zapytał Paweł.
-Przed panem jeszcze daleka droga. Niech pan spojrzy na swoje włosy, zarost i postawę. Proszę się nie bać, zrobimy z pana człowieka. Zapraszam.- powiedziała zachęcająco kobieta.
Głos należał do dwudziestokilkuletniej, mającej urodę dziecka szatynki. Normalnie Paweł nie mógłby się jej oprzeć, ale w tej sytuacji nie był zadowolony ze spotkania. Kobieta chwyciła go za rękę i zaciągnęła do działu fryzjerskiego.
W czasie gdy Paweł poprawiał swój wygląd i eksperymentował mi udało się rozszyfrować plany. Oczywiście nie obyło się bez kpin ze strony żołnierzy i atmosfery ogólnego zawstydzenia.
Dumny z siebie postanowiłem wziąć się za planowanie akcji. Usiadłem przy pierwszym wolnym biurku. Akurat obok przechodziła Magda.
-Madziu…- zacząłem tajemniczo.
-Tak?- zapytała bez zainteresowania.
-Dasz mi jeszcze papieroska?
-Jasne.
Kobieta ponownie wyciągnęła z kieszeni paczkę, podała mi jedną fajkę i odpaliła jak poprzednio. Następnie jak gdybym nie istniał, wróciła do swoich zajęć.
-Ania!- wrzasnąłem jak rozpieszczony bachor, chcący dostać zabawkę, na która nie stać rodziców.
Po chwili za moimi plecami stanęła kobieta, którą chciałem zobaczyć. Zaciągnąłem się papierosem, coraz bardziej mi smakował.
-Nie drzyj się.- rozkazała Ania.
-Potrzebuję pomocy w planowaniu. Nie znam się na tym.
Ania nachyliła się nad planami leżącymi na biurku, nie mogłem nie zauważyć jej piersi. Wyglądały jakby zaraz miały wyskoczyć ze stanika.
-Pomyśl nad tym ja mam swoją robotę. Zrób ogólny zarys, a jutro pomogę ci dopracować szczegóły.
Tak więc następnego dnia, gdy ja obudziłem się na biurku, nad planami pojawiła się Ania. Opowiedziałem jej o tym co wymyśliłem, a ona, niewdzięczna trzasnęła mnie w głowę.
-Tylko tyle? Całą noc nad tym siedziałeś i tyle wymyśliłeś?! Chyba nie jesteś tym za kogo cię mamy!- zaczęła krzyczeć.
-Nie drzyj się! Od początku ci to powtarzam.
-Ale masz „s” rozumiesz? Jesteś w przepowiedni!
-Co to kurwa za przepowiednia?
-Była przekazywana ustnie i ostatnia wersja to: „Bla bla bla pośladki młodzieńca i bogini stworzą słowo sex. Ono was wyzwoli… bla bla bla.- wytłumaczyła Ania.
-Rozumiem. Jesteście popierdoleni!
-To ty jesteś popierdolony! Nie rozumiesz jakie to dla nas ważne?
-Rozumiem… Staram się!
-Nie widzę! Za dwa dni ma być wszystko przygotowane, albo własnoręcznie cię zabiję.
-Rozumiem.
-Gówno rozumiesz!
W Sali tronowej było niemniejsze poruszenie. Wódz stał nad skulonym ciałem jednego z pracowników militarnych. Dwaj goryle pilnowali, aby się nie podniósł co jakiś czas kopiąc go w brzuch.
-Przysłać mi tu Anię! Natychmiast!- rozkazał wódz.
Jedynka ruszył w stronę wyjścia. Panowała nerwowa atmosfera. Wódz chodził dookoła żołnierza co jakiś czas go opluwając. W pewnym momencie wziął rozbieg i kopnął go w twarz, tak mocno, że dwa zęby powędrowały na drugi koniec pokoju.
Ja w dalszym ciągu siedziałem nad planami. Nic mądrego nie przychodziło mi do głowy. Od fajek robiło mi się niedobrze, ale co mogłem poradzić. Wtedy zauważyłem, że ochroniarz podszedł do Ani i szepnął jej coś na ucho. Przeraziła się i razem podeszli do mojego biurka.
-Idziesz z nami!- powiedziała Ania tonem nie znoszącym sprzeciwu.
-Czemu?- zapytałem przestraszony.
-Powiesz wodzowi o swoim planie!
Ania chwyciła mnie za bluzkę i pociągnęła w górę, a następnie ciągnęła za sobą do wyjścia. Była nieziemsko zdenerwowana.
-Ale wiesz, że nie mam planu?- powiedziałem, próbując się na próżno wyrwać.
-To już twój problem! Lepiej szybko coś wymyśl!
Po kilku minutach marszu trafiliśmy przed oblicze wodza. Biedny mundurowy c