Que debemos pasar tiempo juntos. Tom II. Rozdział 21
Dziewczyny stały nad nim osłupiałe. Najmłodsza z nich klęknęła i lekko nim potrząsała. Po upływie kilku sekund powstało spore zamieszanie. Pojawiły się pielęgniarki i lekarz dyżurny. Wszystko potoczyło się tak szybko, że dziewczyny nie zdążyły nic powiedzieć, a chłopak został przeniesiony na izbę przyjęć w celu zdiagnozowania.
- Kto to? – spytała Inez, kiedy zostały same na sali.
- Mój kolega – odparła spuszczając głowę w dół.
- Chyba źle się dzisiaj czuł – dodała Kalina, nalewając dziewczynom soku w szpitalne szklanki.
- Nie wiem. Wcześniej czuł się dobrze. Lepiej pójdę do niego – to mówiąc wstała i skierowała się w kierunku drzwi.
- Basia? Uważaj na siebie dobrze?
- Dobrze siostrzyczko. Ty też. Wpadnę jutro, jak będziesz już po operacj.
Tymczasem Ince zapaliło się czerwone światełko w głowie. Dobrze wiedziała, że jej młodsza siostra może po raz kolejny wpakować się w kłopoty. Może sama o tym nie wiedziała, lecz najwyraźniej nie wyczuwała zagrożenia. Chłopak wyglądał na miłego, lecz było w nim coś niepokojącego. Niestety nie miała innego wyjścia, jak zaczekać na dalszy bieg zdarzeń. Nie miała prawa jej niczego zabraniać. Niby, jakim prawem? Nie przeżyje za nią jej życia. To Basia musi to zrobić.
Natomiast Kalina również nie wyglądała za dobrze. Pobladła i dziwnie zamilkła.
- Kalina? Ty też źle się czujesz?
- To dziwne – wymamrotała, jakby mówiła tylko do siebie.
- Ale, co?
- Ten chłopak. Tez to poczułaś?
- Co? – była coraz bardziej zdezorientowana. Przez chwilę przemknęło jej przez myśl, że młodzieniec jest czarodziejem damskich serc, ale równie szybko odsunęła od siebie tą myśl, jak odsuwa się od siebie złe wspomnienia.
- Zwykły chłopak – powiedziała zdecydowanie. – Po prostu zrobiło mu się słabo.
- Nie, to nie to. Rozumiesz? Ja to poczułam tu – wskazała dłonią na lewą stronę klatki piersiowej. – Coś w sercu mi drgnęło. Nie wiem, co to było, ale dowiem się tego – to mówiąc wstała i wyszła z sali. Inka była bardzo zdziwiona całym zajściem. Nie potrafiła sobie tego wytłumaczyć. Może to dlatego, że chłopak jest w wieku jej brata. Przez tyle lat musiała dużo wycierpieć. Ponosiła cały ciężar tej sytuacji. Matka zwalała na nią całą winę, a ona ją przyjmowała, bo sama czuła się winna.
Inka również postanowiła się przejść po budynku. Nie wiedząc, dlaczego skierowała się w kierunku części szpitala przeznaczonej dla najmłodszych. Panowały tam wesołe i ciepłe odcienie różu i niebieskiego. Na ścianach wymalowane były różne wesołe stworzonka, bohaterowie z bajek, których Inka już nie pamiętała. Na korytarzu siedziało dużo rodziców trzymających swoje najmłodsze pociechy na kolanach. Niektóre z nich płakały, jeszcze inne wtulało się w znajome im ciała. Dziewczyna bardzo współczuła dzieciom muszącym tu przebywać. Rozumiała, że życie nie jest proste i tak piękne, jakby tego chciała, jednak nie rozumiała, dlaczego już od najmłodszych lat ludzie muszą uczyć się cierpienia. To uczucie dla małych dzieci powinno być niedostępne.