Wakacje
czenia, gdzie znajdowały się cztery wyjścia. Każde było innego koloru, a na środku pokoju stał właściciel. Sanitariusze postawili Pawła i odeszli bez słowa.
-Program „He-Ho”…- zaczął właściciel- ma na celu znalezienie wspólnego czynnika między ludźmi twojego pokroju, a tych z mojego gatunku. Dwa pokoje dalej analogiczny test przechodzi jeden z naszych. Życzę powodzenia… Może niedługo będziesz po naszej stronie.
Po tych słowach Paweł zaczął się zastanawiać, czy dobrze zrobił zgłaszając się do tego. Właściciel zapraszającym gestem wskazał na pomarańczowe drzwi. Mój przyjaciel nie mając innego wyjścia ruszył w ich stronę.
Po otwarciu jego oczom, ukazał się sklep z ubraniami, które sam określiłby jako: „pedalskie”.
-Wybierz to co ci się podoba, a następnie przebierz się.- rozległ się metaliczny głos.
Paweł nie wiedział jak się z tego wyplątać, więc zrobił pierwsza rzecz jaka przyszła mu do głowy. Jak na niego było to i tak bardzo inteligentne posunięcie.
Mój współlokator chwycił najbliższą parę spodni. Czarnych skórzanych. Następnie przeszedł do działu koszulek skąd wziął pierwszą, która nie była różowa. Ruszył do przymierzalni.
Tam niedbale przebrał się w nowe ubranie. Zielona koszulka ze srebrnym napisem: „I’m gay” zaświeciła na jego piersi. Spojrzał w lustro, gdy zauważył napis krzyknął i przez kilkadziesiąt sekund próbował go zdrapać. Niestety na marne. W końcu ściągnął nieszczęsną część garderoby i założył skórzane portki.
Swoje stare ubranie zostawił na ziemi i wyszedł z głową w górze oraz gołą piersią. Podszedł do koszulek. Po kilkunastominutowych poszukiwaniach udało mu się znaleźć czarny T-shirt bez żadnego napisu. Założył go na miejscu i wyszedł.
W pomieszczeniu z drzwiami nadal stał właściciel. Był trochę zdziwiony ubiorem Pawła, ale jakoś to przełknął.
-Pierwszą część udało się panu oblać jak widzę.- powiedział.
Szczególną uwagę przyciągały spodnie mojego przyjaciela. Normalnie były obcisłe i dopasowane, natomiast na Pawle… No cóż. Jak stwierdził uwierały go w brzuch więc rozpiął guziki i wziął głęboki oddech. Paradował teraz z rozpiętymi spodniami przed właścicielem, które trzymał w rękach, żeby mu nie spadły.
-Czas na drugą część…- powiedział właściciel załamując ręce.
Paweł ruszył w stronę czerwonych drzwi. Nie wiedział co go czeka, ale nie spodziewał się niczego, z czego byłby zadowolony. Westchnął głośno i pchnął drzwi.
Jego oczom ukazał się salon kosmetyczny, w którym relaksowali się pracownicy obozu. Do mojego przyjaciela podeszła prześliczna brunetka w fartuchu.
-Witam pana.- odezwała się.- Zapraszamy. Doprowadzimy pana do porządku.
-Eeee…- tylko tyle Paweł zdołał z siebie wykrztusić.
Brunetka chwyciła go za rękę i pociągnęła w stronę części, gdzie robiono manicure. Posadziła go na fotelu, a obok niego siedział jeden z pracowników, bardzo zrelaksowany. Obsługiwała go blondynka, której piersi przyciągnęły uwagę Pawła.
-Proszę podać dłoń.- powiedziała brunetka.
Paweł nie odrywając wzroku od cycków blondynki wyciągnął rękę. Miał trochę dłuższe paznokcie niż wypada, więc kobieta która go obsługiwała trochę się zniesmaczyła.
-Widzę, że trochę się pan zapuścił…
Pracownik na fotelu obok spojrzał na Pawła i się uśmiechnął lekceważąco.
-Przepraszam…- powiedział Paweł i w końcu udało mu się oderwać wzrok od dekoltu blondynki.
Brunetka robiła co mogła, aby doprowadzić paznokcie Pawła do porządku. Dziwne było to, że mój przyjaciel wytrzymywał siedzenie na tym fotelu, bo zwykle zachowuje się jakby miał adhd. Te eksperymenty już mu się tak bardzo nie podobały.
Po kilkunastu minutach morderczej walki brunetce udało się sprawić, aby paznokcie mojego współlokatora wyglądały jak ludzkie. Gdy pozwoliła Pawłowi zejść z fotela tak się ucieszył, że nie zwrócił nawet uwagi na tyłek nachylającej się blondynk