Uniwersum Metro 2033 - Stoyan
Tym razem jednak żadne ogłoszenie nie przypadło stalkerowi do gustu.
Pasażerowie załadowali się w milczeniu "na pakę" pojazdu. Kilku z nich pokazało karnety lub w ciszy zajęło miejsce. Stoyan podszedł do kierowcy, barczystego osiłka w okularach rodem z Top Guna, który na przekór wszystkim nie założył kamizelki kuloodpornej ani żadnego ubrania ochronnego.
-Jeden do Instytutu, ulga wojskowa.
Kierowca z chytrym uśmieszkiem wydał bilet.
-Dziesięć nabojów się należy
Zapłaciwszy, rozejrzał się po autobusie i wybrał wolne miejsce. Oprócz jego i samotników z przystanka, na którym wsiadał, była tam jeszcze matka karmiąca małe dziecko z butelki, siwobrody staruszek z laską i trzech milczących typów w żołnierskich skafandrach bojowych. Resztę stanowiła obsługa karabinów maszynowych i snajper na stanowisku z tyłu autobusu.
-Wszyscy zajęli miejsca? - i nim ktokolwiek odpowiedział kierowcy, ten ruszył z piskiem opon, zostawiając za sobą chmurę spalin i wesoły krzyk staruszka z laską.
CZĘŚĆ 2
Autobus nieoczekiwanie się zatrzymał w szczerym polu. Wśród pasażerów dało się wyczuć napięcie, nerwowo zerkali w stronę okien, a niektórzy przesuwali się bliżej tylnych drzwi. Automatyczne drzwi do autobusu otworzyły się z sykiem i na schodki wdrapał się olbrzym w czarnej zbroi żywcem wyjęty z opowieści o pięknych księżniczkach, złych smokach i odważnych rycerzach. Jego hełm zdobiła biała, trupia czaszka, która zerkała teraz na pasażerów.
-Bileciki do kontroli ! - huknął olbrzym spod hełmu.
W autobusie pękł niewidzialny balon napięcia. Trzech facetów z tyłu rzuciło się do ucieczki w stronę drzwi, ale kiedy zauważyli, że są zablokowane, natarli na szyberdach. Obsługa karabinów wraz ze snajperem nie reagowała, ale ich miny wskazywały na to, że bawią się świetnie. Czarny kolos wykazał się nieoczekiwaną po jego rozmiarach zwinnością i wypadł za uciekinierami na zewnątrz. Przyklęknął obok autobusu i oddał kilka strzałów za gapowiczami, którym udało się uciec w przydrożne krzaki. Jednego z nich sięgnęła seria. Gdyby hełm czarnego miał wizjer, zapewne wypełniłby się paskudnym uśmiechem. Kontroler wstał i ponownie wszedł do autobusu bez słowa.
Dalej obyło się bez niespodzianek. Jedynie staruszek sprzeczał się z kanarem o ważność jego legitymacji robotniczej, ale w końcu złowieszczy "kanar" machnął na niego ręką i pozwolił mu jechać. Dziadek w nagrodę wesoło zaskrzeczał. Autobus po raz kolejny stanął w szczerym polu, a posępny kanar wysiadł. Wychodząc zamienił kilka słów z kierowcą, który odznaczył coś sobie w zeszyciku. Stalker odprowadził kontrolera wzrokiem przez szybę. Ten również na niego spojrzał i niezauważalnie skinął głową.
Dalsza część drogi minęła bez większych przygód. Parę razy w polu widzenia karabinów pojawili się bandyci, na co strzelcy reagowali wspólną kanonadą. Później snajper pochwalił się, że ustrzelił jakiegoś bandytę z RPG na skraju lasu. Można powiedzieć, że pasażerowie mieli szczęście.
Do ostatniego przystanka nikt już nie wytrwał. Stalker samotnie wysiadł na przystanku niedaleko Instytutu. Nawet wesoły staruszek gdzieś zniknął, Stoyan jednak nie przypominał sobie, aby wysiadał na którymś przystanku.