Ulice Calleh
Tym dłużej z nim przebywałem, tym szybciej chciałem zakończyć tą znajomość. Gdyby nie ta cała sytuacja w życiu bym nie przebywał w towarzystwie kogoś, aż tak bardzo przerażającego jak on.
-Więc ? - rzucił w moją stronę pytające spojrzenie.
-Plan jest prosty, odłączamy zasilanie, ty robisz zamieszanie, a ja w tym czasie wślizguje się cichaczem i uwalniam Sarę.
-Dokładnie, tym prościej tym lepiej - zarechotał głośno - nie lubię skomplikowanych akcji. Wolę brutalną przemoc.
"Zdążyłem to zauważyć już na samym początku" - tą uwagę wolałem zachować tylko dla siebie, co by nie było wolałem go nie denerwować zbytnio. Uważałem, że lepiej będzie jak skupi swoją uwagę na gwardzista, ja miałem już wystarczająco swoich problemów. Nie chciałem sobie nawet wyobrażać tego co mógłby zrobić jakbym go zdenerwował. Jedyne co wiedziałem na ten temat na pewno było to, że kawał zimnego dupka był z niego jak cholera i zdolny był to czegokolwiek, a może nawet dużo więcej niż czegokolwiek. Obcując z nim czułem się jak człowiek z nogą na minie przeciwpiechotnej, która może wybuchnąć w każdej chwili bez ostrzeżenie, gdy tylko zrobimy jeden nie właściwy ruch. Z tego też powodu byłem bardzo ostrożny, normalnie jestem ostrożny w kontaktach z ludźmi, ale teraz moja ostrożność wkroczyła na zupełnie odmienny poziom. Nie chętnie to przyznaje, ale ten dreszczyk emocji sprawiał mi leciutką przyjemność.