Niespodzianka

Autor: KBajka
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Tego roku zima w końcu nas odwiedziła. Godz. 5.20.
W mordę, ale ślisko. Śnieg był tu jeszcze wczoraj, dziś pada deszcz i zamienia się w grubą warstwę pieprzonego lodu.

TY! Stój! Dlaczego tak pędzisz? - zapytała mała kreatura, której błyszczący wzrok badał mnie właśnie powoli od ziemi po samą głowę.
Nie interesuj się ! - wrzasnąłem i ruszyłem w swoją stronę.

Nie będzie mnie tu żaden wypierdek z samego rana zaczepiał. Dziś jest dobry dzień. Głęboki oddech. Ten dzień może być jeszcze lepszy, a przynajmniej powinien być. No, chyba że znów jakiś smarkacz od samego rana będzie zadawał mi głupie pytania pod klatką. Skup się na tym, żeby nie wywinąć orła Karol.
Pierwszy zakręt w prawo, wychodzimy zza bloku do ulicy, potem lewo, 20 metrów prosto i skręcam w lewo na piekarnie. Tu jest bus, a na placu manewrowym w nocy wyrosło lodowisko.

Kurwa. Kim był ten młody ? - głośno się zapytałem.

Cisza. No tak, przecież stoję przy samochodzie sam.
Nie daje mi to spokoju, wracam. Znów do ulicy, 20 metrów prosto, w prawo i za róg. W mordę, ale ślisko. Gdzie on jest ? - pytam się w myślach.

Młody gdzie jesteś?! - krzyczę pod klatką. Przypominam 5:30! Jeszcze ciemno.
Jest pod trzecią klatką. No dobra, podejdę i zapytam, co mi szkodzi.

Cześć mały, co tu robisz i po co wcześniej mnie wołałeś ? - pytam.

W mordę. Nadal nie widzę jego twarzy. Mógłby ściągnąć z siebie w końcu ten kaftan przypominający wór na stare ziemniaki.

A Ty co chudy się interesujesz ? Nie wołałem ja, tylko mój brat. - burknął.

Chwila konsternacji. W mordę. Czy ten liliput nazwał mnie właśnie chudym? Co mam zrobić? Przecież nie mogę tak po prostu strzelić dzieciaka o 5.30 nad ranem, mogą tu być gdzieś jego rodzice. W sumie to w ogóle mi nie wypada, ale jednak odczuwam ogromną chęć, by to zrobić. Powstrzymaj się Karol. Musimy to załatwić jak dorośli. Siła argumentu i logika.

Osz Ty gnoju ! Taki malutki, a już taki pyskaty? - więc tak to robią dorośli — pomyślałem.

Nie jestem młody, tylko mały. I przecież ja nawet nie umiem mówić. Jestem tylko jeżem. - powiedział i uciekł zrzucając z siebie wór na ziemniaki, pod którym krył się gąszcz kolców.

W mordę. Coraz cięższe te poranki. Muszę chyba wcześniej chodzić spać.
I koniecznie zmienić poranną kawę.

Wyruszyłem spod bloku na piekarnie z głową pełną myśli, ale spokoju nie dawała mi jedna jedyna.
W mordę. Jaki jeż?! Wychodzę do ulicy. 20 metrów marszu wystarczyło bym uświadomił sobie co tu się właśnie odstawiło. Oj Karol. Ale masz jazdy jak jesteś niewyspany. Skręcam w lewo na piekarnie, ruszam do busa. Dwa przyciski na pilocie, dziś działa tylko od kabiny. W mordę. Zapalam silnik, wychodzę obejść samochód i sprawdzić, czy wszystko gra. Kurna, coś się tłucze na pace. Jak najszybciej wyskoczyłem z samochodu, by dobiec do bocznych drzwi, złapałem je mocno i zdecydowanie by nie ukazać lęku. Jeszcze sekunda i otworze! Jednym ruchem ręki otwieram drzwi... i tak ! Jest w środku.

Karteczka z podpisem
POZDRAWIAMY. ZŁE JEŻE.

W mordę.

1
Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
KBajka
Użytkownik - KBajka

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2021-02-09 10:01:00