Tajemnica
m
bezwarunkowym był krzyk. Była niesamowiciezimna, a siła strumienia
zwaliłaby ją z nóg, gdyby nie więzy.
- O patrzcie kto się obudził. –
zawołał jeden ze znanych jużgłosów. Alex nie odpowiedziała starała się
powstrzymać szczękanie zębówz zimna. Można było tu zmarznąć w grubym w
swetrze a co dopiero na bosow podkoszulku i w strumieniu zimnej wody.
-
No to teraz sobie porozmawiamy. – rozległ się znów ten sam głos.Do
kobiety podszedł ten sam mężczyzna, który wcześniej ja uderzył. –Gdzie
kompas! – Zawołał chwytając za krótkie mokre włosy i gwałtownymruchem
odchylając jej głowę do tyłu. Alex w odpowiedzi rzuciła mu tylkopuste
spojrzenie. – Zaraz zmiękniesz – warknął jej do ucha, puścił,odszedł
kilka kroków i skinął komuś głową. Nim w drobne ciałopolicjantki
uderzył kolejny strumień wody usłyszała cichutkieskrzypnięcie. Woda
pochodziła z węża strażackiego. Stąd taka niskatemperatura wody i
wielkie ciśnienie. Alex przez chwile zawisła nakajdankach, ale zaraz
dźwignęła się na nogi. Dłoni i stup już prawienie czuła, a wargi miała
dosłownie fioletowe, trzęsła się na całymciele.
-No skarbie, powiedz
gdzie schowałaś kompas. – szepnął goryl znówpodchodząc do jeńca. W jego
głosie pobrzmiewała jakaś obrzydliwasłodycz.
-Pieprz się! – zawołała
i splunęłaby, gdyby nie skostniałe usta.Mężczyzna warknął groźnie i
uderzył Alex dłonią w policzek. Plaśnięcieodbiło się echem. – Na ostro
się bawimy? – Zapytał z przekąsem, chwyciłją za podbródek i brutalnie
przycisnął jej usta do swoich. Alexszarpnęła się kilka razy, ale nie
mogła się mu wyrwać. Skorzystała więcz jedynej nieskrepowanej części
ciała. Mężczyzna stał na tyle blisko,że jej kolano nie miało problemów
z trafienie w krocze. Mężczyzna zawyłżałośnie i skulił się.
- Podtop
tą sukę. – Warknął. Alex miała wrażenie, że tym razemwoda ma jeszcze
większą siłę niż do tej pory, w pierwszym momenciekrzyknęła i zaczęła
się szarpać próbując się uwolnić i uciec z wody.Ale gdy ta zaczęła
zalewać jej usta i zaczęła się topić, skupiła sięwyłącznie na próbach
złapania oddechu. Jej ciało jednak pod naporemlodowatej wody zaczęło
odmawiać posłuszeństwa. Kobieta w końcuprzestała walczyć, zawisła na
kajdankach i znieruchomiała.
***
Gary zaraz po telefonie
od Alex poinformował wszystkich, żedzwoniła. Szef reorganizował
funkcjonariuszy, a Gary ruszył odzyskaćklucz. Miał zamiar postawić całą
pocztę na nogi, włamać się do niej lubwyrwać skrzynkę do której włożyli
list jeśli nie była jeszczeopróżniona. Wolał jechać szukać Alex,
walczył sam ze sobą, żeby niezostawić w diabły tego kompasu i jechać
jej szukać, powtarzał sobiejednak, że szukają jej najlepsi ludzie i
jeśli ją znajdą będzie miałaod razu świetną opiekę… o ile znajdą ją
żywą, przeleciała mu prze głowęmyśl.
-Nie! Ona żyje! Jest silna! Nic jej nie będzie!
***
Alex
nie miała pojęcia ile czasu minęło. Czuła się wykończona, byłojej zimno
i wszystko ją bolało. Leżała na jakimś starym słomianymmateracu
przykryta jakimś śmierdzącym stęchlizną kocem. Ze szpar wdrzwiach
wlatywało światło, słabe i przytłumione, ale zdawać by sięmogło, że
dzienne. Jeśli tak to była tu już całą noc. Kobieta próbowałausiąść ale
zdrętwiałe ciało boleśnie zaprotestowało.
Zamek z drugiej strony
zaskrzypiał i drzwi się otworzyły. Dopiwnicy w której leżała Alex
wszedł mężczyzna, który w nocy robił za„strażaka”. Posturą był podobny
do swojego kumpla choć był niecodrobniejszy i miał dłuższe poczochrane
włosy.
- Cz… czego?...
Mężczyzna kucnął naprzeciw niej i spojrzał na dziewczynę z góry.
- Powiedz wreszcie gdzie jest kompas.
- Przestań wreszcie powtarzać w kółko to samo. – odpowiedziała szczękając zębami.
-
Jesteś uparta jak osioł. – warknął i szarpnięciem posadziłkobietę
opierając o mur. Alex aż jęknęła, gdy skostniałe ciało zmuszonodo
zmiany