Tajemnica
pozycji. – Dla własnego dobra powiedz.
- I tak mnie
zabijecie. Nie powiem. – Po tej odpowiedzi na jejgłowę spadła jego
pięść. Cios nie był silny, nie chciał, żeby Alexstraciła znów
przytomność, ale był na tyle mocny, żeby dziewczyna znówosunęła się na
materac.
-Ojej, ale jesteś zmarznięta. – Powiedział z udawanym przejęciem. – Pozwól, że Cię rozgrzeję.
***
Wszyscy
pracowali bez wytchnienia całą noc i dopołudnia.Znalezienie walizki
okazało się łatwiejsze niż odnalezieniepolicjantki. Gary aż wyłaził ze
skóry chcąc wiedzieć o wszystkichpostępach. Sam jak wariat latał całą
noc po wielkim starym iopuszczonym cmentarzysku z kompasem w ręku
szukając walizki.
Trud się opłacił, mimo, że kompas na cmentarzu
zaczął szaleć, Garyznalazł walizkę w rozpadającej się krypcie. Alex
miała racje. W środkubył wirus, groźniejszy od tych próbek, które
zademonstrowali terroryścii szybciej rozprzestrzeniający się. Prócz
tego, antidotum i caładokumentacja wraz z recepturami. Co za idiota
schował wszystko razem…
Gary nic nie ruszał, walizkę jak ją znalazł
tak zawiózł ją naposterunek, a stamtąd trafiła prosto do laboratorium.
Gary mógł w końcuskupić się tylko na poszukiwaniu swojej partnerki.
Trociny,
czuję trociny… ta myśl ciągle tłukła mu się po głowie.Mieli przeszukane
już prawie wszystkie większe tartaki i zakłady wmieście i te czynne i
już nie.
- Tu Gary – zaczął przez radio. Tak jak wcześniej wszyscy
byli wkontakcie. – Sprawdzaliście już ten stary kompleks magazynów na
północymiasta?
- Nie Gary. Przecież Alex mówiła, że czuje trociny.
-
Tak myślałem. Jedziemy tam! Niedługo przed zamknięciem zaczętowyrabiać
tam drewno, nie każdy o tym wiedział. Teraz w większości toruina, ale
musimy sprawdzić!
- Przyjąłem. Do wszystkich jednostek…
***
-Puszczaj…
- jęknęła Alex. Mężczyzna zdjął już swoją koszulę iściągnął wciąż
jeszcze wilgotne dżinsy z kobiety, miała na sobie jużtylko cienki
podkoszulek i bieliznę
- Zaczniesz mówić czy nie?
- Puść mnie! –
pisnęła tylko, gdy przylgnął do niej i zaczął jacałować po ramionach, a
jego jedna ręka wylądowała na jej piersi, adruga zaczęła wędrować do
pośladków. Alex mogła modlić się tylko, żebyposłuchał jej żałosnych
błagań, bo nie miała siły się bronić, jej ciałobyło zbyt zdrętwiałe
żeby wykonywać jakieś gwałtowne ruchy.
Zza drzwi dobiegły ich uszu jakieś hałasy, chwilę później do piwnicy wpadł strzyżony na żołnierza mężczyzna.
- Co ty robisz do cholery! Złaź z niej! Psy tu są!
Wszystko
potoczyło się bardzo szybko. Mniejszy poderwał się na nogijak rażony
piorunem i wybiegł. Większy podskoczył do Alex chwycił ją zaramie i
wywlókł z piwnicy. Byli już w pomieszczeniu, w którym smagaliją
lodowatą wodą, było jaśniej i Alex zobaczyła, że przechodzą
obokwielkiego zbiornika z wodą obok którego stała pompa. Stąd brali
wodę.
- Puść ją natychmiast! – Na te słowa dziewczynie mocniej zabiło serce. Ten głos wyrwałby ją nawet z łap śmierci.
-Gary! – chciała krzyknąć, ale z jej gardła dobyło się niezbyt wyraźnie charknięcie.
Gary stał kilka metrów za nimi celując w goryla trzymającego Alex.
- Powiedziałem puść ją i ręce za głowę!
Mężczyzna
zareagował szybko. Nagłym szarpnięciem wrzuciłpolicjantkę do zbiornika
z wodą, gdy zobaczył reakcję Gary’ego rzuciłsię do ucieczki.
-Alex!
– wrzasnął upuścił pistolet i be zastanowienia podbiegł iwskoczył do
wody. Ostre jak brzytwy lance zimna przeszyły jego ciało.Kobieta
bezwładnie opadała na dno. Nie wynurzając się żeby zaczerpnąćoddech
zanurkował po nią. Gary’emu zaczęło brakować już powietrza, alenie dał
za wygraną, nie puścił Alex mimo, że jej ciało zdawało sięciągnąć go w
dół.
Z pomocą jednego z nadbiegających funkcjonariuszy wyszedł na brzeg i wyciągnął nieprzytomną dziewczynę.
-Ona
nie oddycha! –