Tajemnica

Autor: Jessica
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

pozycji. – Dla własnego dobra powiedz.
- I tak mnie zabijecie. Nie powiem. – Po tej odpowiedzi na jejgłowę spadła jego pięść. Cios nie był silny, nie chciał, żeby Alexstraciła znów przytomność, ale był na tyle mocny, żeby dziewczyna znówosunęła się na materac.
-Ojej, ale jesteś zmarznięta. – Powiedział z udawanym przejęciem. – Pozwól, że Cię rozgrzeję.

***

Wszyscy pracowali bez wytchnienia całą noc i dopołudnia.Znalezienie walizki okazało się łatwiejsze niż odnalezieniepolicjantki. Gary aż wyłaził ze skóry chcąc wiedzieć o wszystkichpostępach. Sam jak wariat latał całą noc po wielkim starym iopuszczonym cmentarzysku z kompasem w ręku szukając walizki.
Trud się opłacił, mimo, że kompas na cmentarzu zaczął szaleć, Garyznalazł walizkę w rozpadającej się krypcie. Alex miała racje. W środkubył wirus, groźniejszy od tych próbek, które zademonstrowali terroryścii szybciej rozprzestrzeniający się. Prócz tego, antidotum i caładokumentacja wraz z recepturami. Co za idiota schował wszystko razem…
Gary nic nie ruszał, walizkę jak ją znalazł tak zawiózł ją naposterunek, a stamtąd trafiła prosto do laboratorium. Gary mógł w końcuskupić się tylko na poszukiwaniu swojej partnerki.
Trociny, czuję trociny… ta myśl ciągle tłukła mu się po głowie.Mieli przeszukane już prawie wszystkie większe tartaki i zakłady wmieście i te czynne i już nie.
- Tu Gary – zaczął przez radio. Tak jak wcześniej wszyscy byli wkontakcie. – Sprawdzaliście już ten stary kompleks magazynów na północymiasta?
- Nie Gary. Przecież Alex mówiła, że czuje trociny.
- Tak myślałem. Jedziemy tam! Niedługo przed zamknięciem zaczętowyrabiać tam drewno, nie każdy o tym wiedział. Teraz w większości toruina, ale musimy sprawdzić!
- Przyjąłem. Do wszystkich jednostek…

***

-Puszczaj… - jęknęła Alex. Mężczyzna zdjął już swoją koszulę iściągnął wciąż jeszcze wilgotne dżinsy z kobiety, miała na sobie jużtylko cienki podkoszulek i bieliznę
- Zaczniesz mówić czy nie?
- Puść mnie! – pisnęła tylko, gdy przylgnął do niej i zaczął jacałować po ramionach, a jego jedna ręka wylądowała na jej piersi, adruga zaczęła wędrować do pośladków. Alex mogła modlić się tylko, żebyposłuchał jej żałosnych błagań, bo nie miała siły się bronić, jej ciałobyło zbyt zdrętwiałe żeby wykonywać jakieś gwałtowne ruchy.
Zza drzwi dobiegły ich uszu jakieś hałasy, chwilę później do piwnicy wpadł strzyżony na żołnierza mężczyzna.
- Co ty robisz do cholery! Złaź z niej! Psy tu są!
Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Mniejszy poderwał się na nogijak rażony piorunem i wybiegł. Większy podskoczył do Alex chwycił ją zaramie i wywlókł z piwnicy. Byli już w pomieszczeniu, w którym smagaliją lodowatą wodą, było jaśniej i Alex zobaczyła, że przechodzą obokwielkiego zbiornika z wodą obok którego stała pompa. Stąd brali wodę.
- Puść ją natychmiast! – Na te słowa dziewczynie mocniej zabiło serce. Ten głos wyrwałby ją nawet z łap śmierci.
-Gary! – chciała krzyknąć, ale z jej gardła dobyło się niezbyt wyraźnie charknięcie.
Gary stał kilka metrów za nimi celując w goryla trzymającego Alex.
- Powiedziałem puść ją i ręce za głowę!
Mężczyzna zareagował szybko. Nagłym szarpnięciem wrzuciłpolicjantkę do zbiornika z wodą, gdy zobaczył reakcję Gary’ego rzuciłsię do ucieczki.
-Alex! – wrzasnął upuścił pistolet i be zastanowienia podbiegł iwskoczył do wody. Ostre jak brzytwy lance zimna przeszyły jego ciało.Kobieta bezwładnie opadała na dno. Nie wynurzając się żeby zaczerpnąćoddech zanurkował po nią. Gary’emu zaczęło brakować już powietrza, alenie dał za wygraną, nie puścił Alex mimo, że jej ciało zdawało sięciągnąć go w dół.
Z pomocą jednego z nadbiegających funkcjonariuszy wyszedł na brzeg i wyciągnął nieprzytomną dziewczynę.
-Ona nie oddycha! –

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Jessica
Użytkownik - Jessica

O sobie samym: Narwana i energiczna dziewczyna, lubiąca sport, książki Fantasy i SF i dobrą muzykę:)
Ostatnio widziany: 2010-02-04 11:17:42