Tajemnica
ć.
Po głosach wywnioskowała, że mężczyzna, który wysiadł z BMW teraz jedzie w furgonetce rozmawiając z pozostałymi.
-
Macie odzyskać ten pieprzony kompas. Macie wyciągnąć z niej,gdzie on
jest, bo przypuszczam, że żadne z nich nie ma go przy sobie.
- Tak szefie.
-
Nie obchodzi mnie jak to zrobicie. Możecie z nią zrobić cochcecie, ale
nim ją wykończycie ma wyśpiewać, gdzie jest kompas –syknął.
- Jasne szefie, będzie śpiewać jak na spowiedzi.
-
Ja myślę. Jeśli go nie odzyskamy nie dotrzemy do wirusa. Te
kilkamarnych próbek już się prawie skończyło. Nie mamy więcej, poza tym
tawersja to tylko pokazówka, nie zaraża. Muszę w końcu odzyskać
walizkę,żeby móc zacząć działać poważniej.
Szaleniec… ale mam
przejebane… Alex mimowolnie zaczęła oddychaćszybciej przez to co
usłyszała, po części ze strachu o siebie po częściprzez to co planowali
zrobić z wirusem.
-Ktoś tu podsłuchuje! – zawołał jeden z ludzi i
szarpnięciempodniósł Alex z podłogi samochodu i rzucił ją pod ścianę
tak, żebyusiadła.
-Obudziła się?
- Ciekawe ile słyszała?
- To i tak nie istotne. Nie będzie miała okazji nikomu o tym powiedzieć.
***
Gary
od razu skierował się na posterunek i postawił wszystkich nanogi.
Postawiono w stan gotowości wszystkie jednostki, funkcjonariuszeruszyli
na patrole dysponując informacją o samochodach i poleceniemodnalezienia
Alex. Tylko, gdzie mieli szukać?
- Gary uspokój się trochę, zrobiłem co na tą chwilę mogłem zrobić. – Zaczął szef. – Powiedz dokładnie co się stało.
- Jechaliśmy do hotelu. Ukryliśmy najpierw ten kompas. To wszystko się łączy z tą sprawą, to na pewno to, oni chcieli kompas…
Niezbyt składnie z nerwów i strachu o ukochaną, ale w końcu opowiedział szefowi do czego z Alex doszli i co postanowili.
-To wszystko?
- Tak, a teraz już pojadę dobrze. Każda para oczu się przyda.
Gary
zaczął jeździć po mieście sam nie wiedząc gdzie się udać. Niebyło,
żadnych śladów, czy wskazówek, cały czas wszystkie radiowozyzostawały w
kontakcie. Słyszał rozmowy kolegów i pomysły, gdzie możnajeszcze
szukać. Aż podskoczył za kierownicą, gdy w kieszeni odezwał sięjego
telefon.
-Alex?! Alex gdzie jesteś?
-Gary posłuchaj mnie uważnie.
– szepnęła. Kobieta mówiła cicho,nerwowo i bardzo szybko. – mogą w
każdej chwili tu wrócić, nie mam dużoczasu, więc słuchaj. Odzyskaj
kompas i jedź za strzałką, miejsce którewskazuje musi być gdzieś w
okolicy, jedź i szu…
-Alex?
- I szukaj walizki. W niej jest
właściwy wirus, to były tylkoniegroźnie próbki. To co chcą odzyskać
jest dużo groźniejsze, oni chybachcą dokonać jakiegoś ataku. Musisz to
znaleźć przed nimi.
-Alex, gdzie jesteś?
- Nie wiem, miałam zakryte oczy, pośpiesz się Gary. – Kobieta mówiła coraz ciszej.
-Alex? – W głosie mężczyzny pobrzmiewała rozpacz.
-
Wszędzie czuję trociny… - w tym Momocie Gary’ego dobiegły jakieśhałasy,
krzyk jakiegoś mężczyzny i stłumiony jęk Alex, a potem wszystkoucichło
i sygnał się urwał.
***
Jeden z mężczyzn, którzy
wcześniej strzelali do samochodu i którzyprzywlekli tu kobietę,
postawny i strzyżony na wojskową modę, ubrany wdżinsy, t-shirt i
skórzaną kurtkę, gdy zobaczył, że Alex rozmawia przeztelefon, wściekle
ryknął, doskoczył do niej nim zdążyła zareagować iuderzył ją pięścią po
twarzy. Telefon, który upuściła po ciosiezmiażdżył obcasem buciora.
- Szef jak się dowie do nas pozabija. – warknął drugi.
- To siedź cicho. A ją rozumu nauczymy.
Krzyk
Alex rozdarł powietrze i kilka razy odbił się echem odkamiennych ścian
ciemnego pomieszczenia. Kobieta stała na boso, wdżinsach i podkoszulku
przykuta do metalowej obręczy przy jednej ześcian. Obudziło ją
uderzenie potężnego strumienia lodowatej wody.Policjantka rozejrzała
się zdezorientowana i w tym momencie znówpoczuła wodę. Odruch