Tajemnica
Autor: Jessica
- Wiesz, że nie powinniśmy się nawet spotykać, a co dopiero…
- Wiem – wtrąciła kobieta – ale w ogóle mnie to nie obchodzi. – Dodała zaczynając całować Gary’ego
i nie pozwalając mu wypowiedzieć już ani jednego słowa.
Otaczał ich półmrok, jedyne przytłumione światło nocnego miasta wpadało przez zasłony okna.
W
miłosnych objęciach opadli na łóżko. Ich serca biły mocniej,
oddechybyły szybsze z podniecenia, a w głowach tłukły się jedynie ich
uczuciaukładające się w słowa. Mieli przed sobą całą noc.
Ciemność
odeszła, a miejsce księżyca na niebie zastąpiło słońce,lecz ani Alex
ani Gary’emu nie chciało się wstawać i wracać donieprzyjemnej
rzeczywistości. Rzeczywistości, w której byli dla siebietylko
partnerami z pracy, policjantami, którzy od dłuższego czasuprowadzą
trudne śledztwo.
Po długim dochodzeniu udało im się w końcu złapać
jedną z osóbodpowiedzialnych za śmierć kobiety. Nie było to jednak
zwykłemorderstwo. Ciało kobiety, mimo, że niedługo po śmierci, było już
wzaawansowanym stadium rozkładu. Koroner stwierdził, że kobieta
niezginęła na skutek obrażeń fizycznych, czy śmierci naturalnej, a
żezabił ją nieznany wirus. Najdziwniejsze było to, że wirus ten
niezaatakował innych osób. Wirusolog orzekł, że chorobą nie można
zarazićsię w żaden sposób od chorego. Uznano by to, za tragiczny
wypadek, żekobieta złapała gdzieś wirusa, a że nie można się zarazić
zamknięto bysprawę, jednak przy ciele znaleziono kartkę na której
nabazgrano „Totylko próbka”. To dało pewność, że to nie był wypadek, że
kobietęzamordowano, by pokazać, co ktoś może zrobić i to prawdopodobnie
nietylko jednostkom, a masom.
Po kilkunastogodzinnym przesłuchaniu
podejrzanego udało się wkońcu coś z niego wycisnąć. Facet nie wiedział
nic o samym wirusie, anio ludziach, którzy pociągali za sznurki, ale
ostrzegł, że detektywipakują się w niezłe bagno próbując przeszkodzić w
planie, zdradził teżmiejsce w którym ukryta jest pewna rzecz, mała i
niepozorna, aleniezbędna dla ludzi, którzy to zaplanowali.
Mimo
zmęczenia Alex i Gary pojechali w to miejsce. GPS doprowadziłich
dokładnie do współrzędnych wyrecytowanych przez przesłuchiwanego.Środek
lasu, dobre półtora metra pod ziemią znaleźli niewielkąszkatułę, w
której, ku zdziwieniu wszystkich był popsuty kompas. Alexsię wściekła i
chciała wracać na komisariat i dorwać w swoje ręce tegożartownisia. Na
szczęście Gary ją uspokoił, choć sam też był zły.
Żadne analizy nie
dały nic konkretnego. Kompas nie wskazywałpółnocy, nie znaleziono też w
nim ani na nim żadnych innychwspółrzędnych czy jakichkolwiek wskazówek.
- Czas wstawać. – jęknęła Alex.
- Do pracy nadszedł czas… - zaintonował żałośnie Gary i oboje zwlekli się z łóżka.
Godzinę
później byli już na komisariacie, jak co dzień witając sięz kumplami i
udając, że nie są dla siebie nikim więcej jak partnerami.
- Z tym kompasem coś jest nie tak.
- No co Ty nie powiesz Alex.
-
Gary, chodzi mi o to, że nie wskazuje północy… daj mi skończyćdobra? –
dodała widząc, że mężczyzna chce się znów odezwać. – Onwskazuje coś
innego. Igła nie obraca się luzem, jakby była całkowicierozmagnesowana.
Patrz, teraz wskazuje jakiś kierunek. – Gdy Garyspojrzał na tarczę
kompasu Alex go przekręciła. Igła zadrgała iprzesunęła się w kierunku,
który wskazywała poprzednio.
-Masz racje… faktycznie. Ale nie wiemy
co może wskazywać i jakdaleko to coś może być. Tą teorię potwierdzało
by to, że kompas jestniezbędny tym świrom, którzy to sobie wymyślili.
Ich rozmowę przerwała policjantka wchodząc, a raczej wpadając do ich biura.
-Znaleźli
kolejne ciało. – powiedziała przestraszona. Detektywi nieczając na nic
więcej, wstali z miejsc łapiąc za marynarki, Alex zwinęłakompas z
biurka i ruszyli do wyjścia. Kobieta krzyknęła za nimi tylkogdzi