Tajemnica Melanie cz. 11
- Jestem tu od niedawna, więc jest to możliwe.
Zaśmiał się.
- Dobrze, już Ci wierzę! – powiedział ironicznie. – No ale koniec tych pogaduszek, ręce przed siebie! – warknął, podchodząc do mnie ze sznurem. A ja głupia, wyciągnęłam ręce do przodu.
Powoli, zaczął mi mocno zawiązywać sznur na rękach, ale w pewnym momencie to zaprzestał. Spojrzałam na niego, wpatrywał się w moje dłonie, a po chwili pochwycił mnie całą wzrokiem.
- Nie to niemożliwe!
- Co jest niemożliwe? – spytałam go zdziwiona.
- No ale jak to, przecież ty od dawna nie żyjesz.
- Co?!
Ale nie zdoła mi odpowiedzieć. Shade walnął go ogonem, a on upadł na ziemię, rozluźniając sznur na moich rekach.
- Dzięki – powiedziałam do smoka.
- Nie pora na dziękowania, właź na mnie szybko. – powiedział mi w myślach.
Nie wiedziałam co się dzieje, ale po chwili usłyszałam rozmowy nadchodzących ludzi. Wdrapałam się na niego, włożyłam nogi pod skrzydła i złapałam się grzywy.
- Nie, nie możesz mi uciec! – Powiedział Zoe, podnosząc się szybko.