Szczęście.
Ogarniał go coraz większy strach.
-Jak ja nie lubię nowych miejsc.- Powiedział sam do siebie.
Wszedł po schodach, w szklanych drzwiach zobaczył swoje marne odbicie, to jednak niedopału mu otuchy.
Wszedł do środka, od razu w wejściu uderzyła w niego fala ciepła, wywołując na jego ciele dreszcze. Trochę zmarzł przez drogę, ranek był chłodny i mglisty a na do datek zaczął padać drobny deszczyk.
Był w holu, stał tak przez chwilę rozglądając się w około, po czym usiadł na najbliższej ławce. Ze swojego plecaka wyjął borek z butami na zmianę, następnie zdjął swoją czarno-niebieską kurtkę.
Wstał z ławki i zaczął rozglądać się za szatnią.
Było dziesięć minut do dzwonka to też, na holu i po korytarzach kręciło się jeszcze dużo osób.
Nie zwracał uwagi na innych, nie obchodzili go. Obawiał się tego, że większość osób patrzy na niego i to go trochę stresowało. Wolał nie rzucać się w oczy i starał się nie wykonywać gwałtownych ruchów.
W końcu znalazł szatnię, pani szatniarka była bardzo miła, wzięła od Kamila kurtkę i buty, powiesiła na wieszaku wręczając chłopakowi numerek, który wsadził do kieszeni spodni.
Wrócił na hol i podszedł do gabloty w, której znajdował się plan. Chwilę mu zajęło zanim znalazł swój rozkład dnia. Większym problemem okazało się znalezienie właściwej klasy.
Przypomniał sobie słowa swojej matki, która mówiła mu, że teraz będzie chodził do klasy IIID. Odszukał więc swoją klasę na planie i odczytał numer Sali 190. Tam maił mieć pierwsze zajęcia.
W tym momencie zadzwonił dzwonek, przez chwilę sparaliżował go strach. Nie zdąży. Ruszył na trzecie piętro. Młodzież zaczęła się ustawiać przy swoich salach.
Kamil szedł tak, aby nikogo nie zaczepić, a gdy komuś przez przypadek spojrzał w oczy szybko odwracał wzrok i przyśpieszał.
- Spóźnię się, spóźnię się - powtarzał uparcie chłopak.
Lekko się zdziwił, że w tym liceum uczy się aż tak dużo osób.
Biegł po schodach, przeskakując po dwa trzy stopnie. Nim dobiegł na szczyt był już zlany potem. Na samym szczycie oparł się o ścianę i robił głębokie wdechy. Próbował opanować szaleńcze bicie serca, otarł czoło ręką.
Zaczął szukać swojej Sali. Powoli szedł korytarzem, na szczęście drzwi był dobrze ponumerowane, więc szybko znalazł salę, która znajdowała się na końcu długiego korytarza.
Stanął przed białymi drzwiami, nachylił się ku nie nadstawiając ucho i nasłuchiwał. W klasie panowała cisza, było słychać tylko głos nauczyciela bądź nauczycielki.
Położył lewą rękę na klamce, nie mógł opanować bicia serca, był zdenerwowany i czół, że robi się czerwony na twarzy.
Wziął głęboki wdech, zapukał prawą ręką i wszedł do środka.
-Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie.
Nauczycielka przerwała wpół zdania i spojrzała w stronę chłopaka, lecz nie tylko ona bo cała klasa przyglądała się nowemu uczniowi.
- Dzień dobry.- Odparła z uśmiechem.- Kim pan jest?
Zaczyna się, pomyślał młodzieniec. Jeszcze tego brakuje abym wam przedstawił swoje dotychczasowe życie.
- Jestem nowym uczniem.- Czuł, że robi się czerwony jak burak.- Spóźniłem się, ponieważ szukałem klasy.