Szczęście.
Chłopak odwracał głowę gdy tylko się poruszyła, nie chciał być przyłapany na tym, że się na nią gapi. Z drugiej strony mógł by się jej przyglądać cały czas bez przerwy.
Ciężko westchnął.
Taka piękna dziewczyna nigdy na mnie nie spojrzy, pomyślał ze smutkiem i pogrążył się w swojej melancholii.
Jak by w odpowiedzi na tą myśl ich wzrok się spotkał i dziewczyna patrzyła się na niego swoimi piwnymi oczami.
Kamil zamarł ze strachu. Chwilę patrzył jej w oczy po czym szybko odwrócił wzrok. Z kieszeni wyciągnął telefon( stara dobra metoda). Ukradkiem spojrzał w jej stronę, musiał poczekać, ponieważ korytarzem przechodziła grupka chłopaków. Niestety nie było jej między dwoma dziewczynami.
Spojrzał na podłogę pełen smutku. Spłoszył ją.
- O czym myślałeś gdy na mnie spojrzałeś?- usłyszał miły głos ze swojej lewej strony. Spojrzał w tamtym kierunku, a jego serce o mało co nie wyskoczyło mu z piersi i nie zaczęło wrzeszczeć ze strachu czy może ze szczęście.
To była ona!!! Stała przed nim i o dziwo odezwała się do niego, a nawet zadała mu pytanie.
Nie! To nie może być prawda. To sen.
Proszę niech ktoś mnie uszczypnie, lecz to nie był sen. Wszystko działo się naprawdę.
Z wrażenia zapomniał języka w gębie. Zebrał w sobie całą odwagę i spojrzał jej w oczy. Była taka piękna.
- O …- wiedział, że jego twarz zrobiła się czerwona jak pewna roślina.- O niczym.
Dziewczyna splotła ręce na piersi, przechyliła się trochę na bok przenosząc ciężar ciała na lewą nogę, uśmiechała się zbójecko.
- Naprawdę?
Chłopak spuścił wzrok na podłogę.
- Myślałem o tym, że taka piękna dziewczyna nigdy na mnie nie spojrzy.- Kamil nie miał w zwyczaju kłamać. Gdyby mógł umarł by ze wstydu.
To sen. Takie rzeczy dzieją się tylko w filmach i książkach, huczało mu w głowie.
- To już wiesz, że się myliłeś.
Zadzwonił dzwonek, dziewczyna zaczęła odchodzić.
No zrób coś, głupku podsuwał mu umysł. Nie bądź tępak i nie strać takiej dziewczyny, to ona wykonała pierwszy ruch. Teraz musisz zadziałać, myśli nie dawały mu spokoju.
- Zaczekaj.- Niemal, że krzyknął podrywając się z ławki.
Spojrzała na niego swoimi piwnymi oczami, czekała.
Nie uciekła i nie wykręcała się, że musi iść, co jeszcze bardziej radowało Kamila.
Wypadało by coś powiedzieć, tajemniczy glos odezwał się w głowie chłopaka. No śmiało nawet głupie słowo.
- Kamil.- Dziewczyna uśmiechnęła się i podniosła jedną brew.- Znaczy się mam na imię Kamil. A ty?- wydusił z siebie chłopak.
-Paulina.
Znów chciała odejść, lecz tajemnicza siła kazała Kamilowi zatrzymać ją jeszcze na jedną małą chwilkę. Większość osób weszła już do swoich klas. Koleżanki Pauliny czekały na nią lekko się niecierpliwiąc.
Postanowił, że zaryzykuje.
- Czy… miała… byś… ekhm…- z nerwów zaczął się jąkać.- Czy miała byś ochotę spotkać się ze mną w sobotę o osiemnastej na placu Wybickiego?- wyrecytował niemal, że jednym tchem.
Zamyśliła się przez chwilę.
- Ok. O osiemnastej. Sobota. Będę pamiętać.
Odchodząc spojrzała raz na Kamila, który stał z szeroko otwartą buzią. Nadal nie mógł uwierzyć w to co się stało. Poznał dziewczynę i od razu się z nią umówi.
I wtedy do niego dotarło…
Jaki normalny człowiek umawia się na spotkanie z nowo co poznaną osobą, której tak naprawdę nie zna. Pacnął się otwartą dłonią w czoło, echo uderzenia rozniosło się po pustym korytarzu.
Co mnie podkusiło do jasnej cholery. Wiedział, że do niej nie podejdzie chodź by się miał zawal idź świat, prędzej spali się ze wstydu.