"Kobieto puchu marny..."
Autor: marczi
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0
A mówi się, ze to mężczyźni są źli, że to oni odchodzą, zdradzają, sprawiają ból, wyciskają łzy… Ale dlaczego tak się mówi?? Analizując własne życie i obserwując ludzi dookoła mnie, mogę stwierdzić, że jest zupełnie odwrotnie. Prawda, płakałam kiedyś przez faceta, ale po pierwsze to było dawno, po drugie jego wina ograniczała się tylko do tego, że wolał moją przyjaciółkę ode mnie.
Płakałam i później… bo byłam bezbronna jak maleńkie dziecko wobec oskarżeń i wyrzutów, wobec wybuchów zazdrości. Jednak najczęściej właśnie na to sobie zasłużyłam…
W moim niezbyt długim(ale tylko w tym kontekście) życiu, z małym bagażem doświadczeń, dochodzę do wniosku, że to ja-kobieta byłam tą złą. To ja raniłam, to ja zdradzałam, to ja odchodziłam i to mnie, nie mojemu mężczyźnie chodziły po głowie jakieś flirty i romanse…
I zastanawiam się jak to w końcu jest.
Hmm… Może jednak to ze mną jest cos nie tak?? Bo nie potrafiłam kochać całym sercem, bo nie byłam zdolna do poświęceń i wyrzeczeń jakich wymaga się od każdego związku. Bo ciągle zastanawiałam się jakby to było z innym, bo czekałam na księcia z bajki i miłość, która najprawdopodobniej zdarza się tylko w komediach romantycznych…
A może po prostu mężczyźni, których spotykałam byli dla mnie za dobrze??Może tak bardzo poprzewracało im się w głowach od tej miłości, że byli w stanie zrobić dla mnie bardzo wiele??… i zazwyczaj robili za dużo….
Może po prostu nie spotkałam jeszcze tego jedynego, albo jestem zbyt młoda na prawdziwą miłość…??
Mówi się, że to mężczyźni są zamknięci w sobie, że mają problem z uzewnętrznieniem siebie, że niechętnie mówią o uczuciach i o tym co im w sercu siedzi.
Albo, że facet(przynajmniej w początkowej fazie związku) boi się rozmowy o ślubie jak przysłowiowy diabeł święconej wody, że przeraża go planowanie przyszłości, snucie planów, wyobrażanie sobie „naszego wspólnego gniazdka” czy nadawanie imion naszym dzieciom.
Mówi się tak… Tylko dlaczego w moim przypadku było zupełnie odwrotnie??
Jak to w końcu jest?? Ja trafiałam na tych wyjątkowych?? A może to po prostu stereotyp??
Bo dlaczego to nie kobieta, tak jak kiedyś Ewa, ulega podszeptom szatana, niszczy co piękne, przyczyniając się jednocześnie do pojawienia się bólu, cierpienia, smutku, łez… Dlaczego nie ona…??