świat
-Tak więc zawieź mnie, proszę, do Białego, bo skoro już tu zostałam wsadzona, to myślę, że tu powinnam pozostać. A może nie? Może gdy mam okazję jechać dalej, to powinnam tam jechać? Nie wiem. Zdam się na Pana, jak Pan radzi?
-U, widzę, że jesteś zdana na wszystko. A rodzice gdzieś na Ciebie przypadkiem nie czekają?
-Nie mam rodziców.
-No, więc przeżywasz jakieś problemy. Tak to jest z młodzieżą. Wysadzę Cię w Białym, nie chcę robić Ci ani sobie niepotrzebnych kłopotów. Krzysiek – to rzekłszy wysunął rękę w kierunku Świata. Ta podała mu swoją i uśmiechnęła się z zażenowaniem. Nie bardzo bowiem wiedziała co ten gest oznacza.
-A Ty? – spytał kierowca.
-Co ja?
-No, jak masz na imię?
-Świat.
Kierowca znacząco spojrzał na Świat, a spojrzenie to znaczyło zdziwienie i lekkie rozbawienie.
-Zajebiście. Jesteś stąd?
-Nie, spadłam z księżyca.
Świat mówiła to tonem normalnym i przekonującym. Beż żadnego cienia drwiny czy złośliwości, gdyby tak było od razu zostałaby wyrzucona na zbity pysk. Kierowca pomyślał tylko, że pasażerka jest nawiedzona lub naćpana tudzież ma potłuczenie całkowite.
-Jak myślisz, czemu ja tu jestem?- po chwili Świat zapytała Krzysztofa.
-A skąd ja mam wiedzieć? O co Ci kamon? Ale co, czemu jesteś w tym Tirze? No bo chcesz dojechać do Białego, czy do Dopokąd, jak to wcześniej powiedziałaś.
-Ech, nie o to mi chodzi. Nie wiesz czemu jestem tu, w takiej sytuacji? Tu, a nie gdzie indziej, w takiej kulturze, w takim środowisku i tam dalej, i tam dalej.
To rzekłszy spojrzała pytającym wzrokiem na podwoziciela.
-A co ja Ciebie znam? Skąd ja mam to wiedzieć? Co Ty filozof jakiś jesteś? Nic o Tobie nie wiem, oprócz tego, że jesteś z lekka pomylona i ryzykujesz nocne jazdy do Dopokąd baj TIR. Dziewczyno, Ty naprawdę nie wiesz jak taka jazda mogłaby się skończyć z kimś innym? Nie oglądasz wiadomości, nie słuchasz radia?
-Nie.
Kierowca pomachał tylko głową w geście niedowierzania.
-Ty chyba naprawdę jesteś z księżyca.
-No przecież mówiłam. A Ty jesteś stąd, z ziemi?
-Nie, kurwa, z Marsa. Pewnie, że stąd.
-W takim razie powiedz mi po co TY tu jesteś, czemu? Jaki sens ma to , że jesteś?
-Boże, nie przepadam z filozofowaniem. I wcale nie zmierzam się za to brać. Jestem tu i koniec. Skoro jestem, robię tak, by było jak najlepiej. Jeżdżę Tirem, zarabiam. Mam żonę, dwoje dzieci i chcę, by w życiu mieli jak najlepiej. Dlatego jestem, bo jestem dla nich potrzebny.
-A gdyby ich nie było, jaki sens miałoby wówczas Twoje jestestwo?
Kierownik zastanowił się chwilę, po czym rzekł:
-Nie wiem, może bym się zapił. Nie wiem, pewnie nie miałoby to większego sensu.
-Więc jest się po to, by być dla innych?
-Nie wiem po co się jest. Ja wiem, że dla mnie ważne i istotne jest to, by pomagać i zapewnić dobru byt mej rodzinie.
-A gdyby ich zabrakło?
-Ja umrę wcześniej.