świat
To rzekłszy przybliżył się do Świata i uśmiechnął się lubieżnie. Świat odsunęła się. Żałowała, że go zapytała. Odwróciła się na pięcie i zaczęła odchodzić.
-Nie bądź śmieszna i nie unoś się dumą. Żebyś wiedziała kogo ja znam, to na pewno byś została. WY, kobiety wszystkie takie jesteście, takie same. Nie wiem czemu mam do was słabość. Postawię ci drinka, chodź. – Chwycił Świat za ramię.
-Nie jestem śmieszna i nie unoszę się dumą. Nie mam ochoty na żadnego drinka, a tym bardziej na twoje towarzystwo.
Nieznośny pan nie chciał ej jednak puścić. Rozpoczęła się potyczka słów i szarpanina. Na szczęście przerwał ją inny, nieco starszy facet. Po wielu ostrzejszych słowach a nawet po rękoczynie, zdołał odbić Świat. Gdy juz odeszli z najbliższy róg, odezwał się do Świata po raz pierwszy.
-Przepraszam za ten brak kultury, takie czasy. Tak dziś trzeba rozwiązywać problemy. Nie byłem dokładnie w temacie, lecz zauważyłem, że była pani w wielkim kłopocie, nie mogłem nie interweniować. Mam nadzieję, że pomogłem.
Świat była wyraźnie roztrzęsiona i bardzo wściekła. Nie wiedziała co dzieje się.
-Nawet nie znam tego faceta. Nie wiem czemu się do mnie przyczepił. O panu też nic nie wiem, oprócz tego, że pan mi pomógł. Dziękuję.
Rozglądała się rozjechachanym, rozjeżdżanym przez łzy patrzeniem rozjeżdżonym przez łzy wzrokiem.
-Czy mógłbym czymś jeszcze pomóc? Widzę, że jest pani bardzo roztrzęsiona. Chętnie zabiorę panią na uspokajającego drinka lub ewentualnie odprowadzę panią do domu.
Świat przypomniała sobie, że niedawno drinka proponował jej tamten pomyleniec. Ten nowy typ nie wzbudził więc w niej zaufania. Nie miała jednak gdzie się podziać i co ze sobą zrobić, pomyślała więc, że zda się na ów starszego faceta.
-Do domu pan mnie nie odprowadzi, bo nie jestem szczęśliwym posiadaczem takowego. Ale może zamiast drinka, postawi mi pan jakieś jedzenie.
-Żartuje pani, pani jest bezdomną?
-No, tak się złożyło.
-O kurcze. Oczywiście, zabiorę panią na kolację.
To powiedziawszy, chwycił Świat za dłoń i ruszyli w kierunku taksówki.
Byli już w restauracji. Świat wybrała sobie rybę, na deser lody i grzane wino. Jadła szybko, nie odzywając się ani słowem. Znalazła czasem przerwę tylko na uśmiech. Nieznajomy pił wino. W końcu Świat przestała jeść.
-Dziękuję bardzo, w końcu się najadłam..
Zaprosicie uradował się na te słowa i ozwał się:
-Właściwie to nie wiem z kim mam przyjemność obcowania, jak masz na imię?
-Świat.
Nieznajomy oczywiście się zdziwił, nawet bardzo, ale rozmowa toczyła się dalej w śród uroczych uśmiechów i przemiłych słów.
-Jakże to, Świat? To jest twoje imię?
-No.
-Cóż, jeśli nie chcesz mi się przedstawić, nie będę nalegać.
-Ale przecież się przedstawiłam. Zresztą, czy to takie ważne. Może pan nazywać mnie jak się panu podoba.