Social media

Autor: brunokadyna
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0


To przecież takie oczywiste. – Uśmiechnął się.

Zadzwonił telefon. Spojrzał na wyświetlacz i przewrócił oczami.

– Jeszcze nie – powiedział po odebraniu.

– Uwijaj się, Romeo, nie mamy czasu. Na kawę się umawia w jeden dzień, a ty się srasz z tym zawsze, jakbyś był jakimś pieprzonym artystą, malarzem światowej klasy.

– Co ty możesz wiedzieć o malarstwie – warknął.

Nienawidził popędzania, a szczególnie wyśmiewania jego talentu. Wystarczyło, że kiedyś matka uważała go za miernotę.

– Robię po swojemu, dlatego jestem skuteczny. Nie będziesz mnie pouczał i popędzał! – Rozłączył.

Justyna wciąż myślała. To dobrze, bo rozstroił go ten telefon. Po chwili zobaczył w oknie konwersacji dymek i trzy podskakujące kropeczki.


– W takim razie jest jakieś fatum wokół mnie, przyciągające głupców albo odpychające tych, którzy wiedzą, czym jest miłość…


I co ty teraz robisz, co?


– Poczułem się dotknięty ;)


– Wybacz, nie wiem przecież, kogo przyciągnęłam tym razem, mimo że chwilami się rumienię ;)


– Taka duża dziewczynka i się rumieni? ;)


– A jednak ;)


– Zostawiam Cię więc w rozterce. Czy pomimo mojej świadomości jestem kolejnym głupcem, czy marzycielem ;) Uciekam. Płótno wciąż milczy, ale może w końcu u mnie wywoła rumieńce :)


– W takim razie weny życzę, a ja w swej rozterce postaram się sama nie oszukać ;)


No to czas podkręcić rumieńce.


– Więc do napisania zatem. Całuję w usta :*


Czekał z nosem w ekranie. Wiedział, że to nie koniec.

Tumdum – dźwięk wiadomości.


– Zatkało mnie... Nie wiem, co na to odpisać... Coś Pan tu psocić zaczyna, Panie Sebastianie! :)


– Ależ skąd. Buziak nieskonkretyzowany przechodzi bez echa, a ten namiesza trochę w Twojej rozterce ;) Uciekam, ale kolejnego buziaka nie dam, trzeba być oszczędnym.


– No ten nie przeszedł bez echa ;) Więc i ja wyślę konkretnego, ale nie powiem jakiego :*


– Za to ja poczułem smak jego ;)


I dobra.

Miał już dość. Wylogował się z Facebooka, rozebrał się i poszedł malować nago.

Pięknie, posuwamy się naprzód – pomyślał o niej. – Już cię prawie mam.

Stanął przed prawie gotowym obrazem. W ręce trzymał długą drewnianą fajkę w kształcie chińskiego smoka. Dotknął językiem ustnika i podgrzał główkę gada, w której zamknięta była odrobina opium. Wciągnął opar głęboko w płuca. Palił tylko przed sztalugą, zawsze taką samą ilość, żeby móc stać i pracować. Organizm przyzwyczaił się do tej ilości narkotyku już dawno i chciał więcej, ale Sebastian nie ulegał pokusie. Wiedział, że to droga w dół.

I tak wciąż słyszał słowa matki: ‘Mówiłam, że jesteś nic niewart? Kompletne dno! Żałuję, że urodziłam takie zero. Lepszy byłby martwy bachor.’


***


Malował do czwartej rano, aż skończył. Wolał światło dzienne, rzecz jasna. Wtedy opium inaczej zniekształca wyobraźnię, perspektywa jest szersza, możliwości więcej. Noc zwęża emocje, sprowadza wszystko do punktu o podobnym zabarwieniu. Poza tym farby olejne są wymagające, potrzebują dużo światła. Jednak tworzył przede wszystkim wnętrzem, a drugi obraz miał w sobie mnóstwo mroku, więc wystarczyła dobra żarówka. Był bardzo zadowolony z efektu.

Śnił o Justynie, już ją uwielbiał. Stawała się obsesją, coraz wyraźniejszym tworzywem, chyba najpiękniejszym jak dotąd. Dlatego to będzie najdłuższa seria, mimo że czasu miał mało. Kiedy skończy, zorganizuje wystawę. Ujawni kilka kobiet, pokaże światu, jak je widział. Justyna będzie zwieńczeniem, najdoskonalszym dziełem.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
brunokadyna
Użytkownik - brunokadyna

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2024-10-11 00:53:04