Sen Marty \ marta i mnich rozdział 2
Na wielkim stole w półmroku leżała księga, jej tekst był ledwie widoczny , obok leżały rozrzucone gęsie pióra z zaschniętym atramentem na końcówkach , wyglądało to tak jakby ktoś na chwilę odszedł od stołu i miał za chwilę wrócić .Chłopczyk puścił jej rękę i wybiegł z komnaty z głośnym śmiechem.
Mnich , który zauważył dziewczynę uśmiechnął się do niej i zaprosił serdecznym gestem , aby usiadła przy stole. Jego towarzysze oderwali głowy od księgi leżącej na blacie i wymienili porozumiewawcze spojrzenia . Marta patrzyła na mężczyzn ze zdziwieniem , miała wrażenie , że na nią czekali , ale kim byli i czego od niej chcieli, nie miała pojęcia.
Jeden z mężczyzn wysoki młody brunet spuścił oczy i udawał, że czyta księgę, dwaj pozostali naradzali się przez chwile . Powoli zaczęła się niecierpliwić . Mnich z blizną odchrząknął i zwrócił się do niej :
- Cieszę się, że wreszcie do nas dotarłaś , zbyt długo na ciebie czekaliśmy, jestem brat Zygfryd , a to są Bracia Julian , Edward i nasz Brat Bibliotekarz, ty zapewne jesteś Marta , córka Jana i Ireny. Nie rozumiała, ani jednego słowa z tego co do niej mówił, ale im dłużej go słuchała tym częściej wyłapywała słowa, które przypominały jej ojczysty język , lekko zniekształcony, jakby sprzed kilku stuleci. Mnich bacznie obserwował dziewczynę , na jej twarzy malowały się różne uczucia od niedowierzania poprzez strach, jej oczy rozbiegały się po całym pomieszczeniu, spoglądała to na sufit , to na twarz mnicha , zmęczona reakcją swojego organizmu na stres , postanowiła usiąść spokojnie przy stole i skupić się na tym co mówił duchowny:
- Pewnie nie rozumiesz co tu robisz , ale nie musisz się nas obawiać , mogę cię zapewnić , że nie śnisz - upewnił ją mnich.
- Jak to , to nie sen, nic z tego nie rozumiem . Jak ja się tu w ogóle znalazłam, z tego co pamiętam położyłam się wieczorem spać -odparła Marta
- Wyjaśnię ci wszystko , tylko się uspokój , nikt nie chce ci zrobić krzywdy moje dziecko. Nie zdajesz sobie sprawy, ale niedawno podczas naprawy jednego z murów odnaleźliśmy zapieczętowany pokój , to właśnie to pomieszczenie w którym się teraz znajdujemy .
-Co to ma wspólnego ze mną?
- Może nic, a może wszystko, twoje pojawienie się tutaj może mieć jakiś związek z tą komnatą i tymi zapiskami, ale jaki , na razie nie wiemy ? Znaleźliśmy tu nie tylko dziwne księgi, szkice, oraz nieznane nam do tej pory przyrządy , ale także niepewną wzmiankę o ich właścicielu. Według naszych przypuszczeń był nim znany alchemik i mędrzec Albertus Magnus zwany jako Albert Wielki . Mieszkał tu przez kilka lat swojego burzliwego życia , a potem słuch o nim zaginął. Brat Bibliotekarz uważa, iż Magnus szukał tu opisywanych w starożytnych księgach korytarzy, które prowadzą do innych miejsc, może sami ci o tym opowie.
Starzec podszedł bliżej dziewczyny i przysunął ławę do drewnianego stołu, na której demonstracyjnie usiadł.
- Obejrzałem zwoje ze stołu i mogę tylko powiedzieć, że wiele z nich jest zakazanych .Są tu dzieła uczonych muzułmańskich, książki z przepowiedniami, wiele traktatów greckich filozofów, nawet samego Arystotelesa - zaczerwienił się i spuścił oczy na podłogę , jakby przyłapano go na kradzieży , nie przerywając swoich wywodów delikatnie obracał w dłoniach zwinięty pergamin jakby bał się z nim rozstać .