Sen Marty \ marta i mnich rozdział 2
Po dłuższym milczeniu Zygfryd postanowił nieco rozluźnić napięcie panujące w sali :
- Myślę , że już starczy wrażeń na dzisiejszy dzien. Jest dosyć późno, a nie chcielibyśmy , aby nasz gość poczuł się u nas więźniem. Odłóżmy tę rozmowę na jutro rano , a na razie znajdźmy ci spanie.
Bracia Edward i Julian powinni udać się na spoczynek, bo czeka ich pracowity jutrzejszy dzień ,a ja jeszcze zamienię słówko z tobą dziecko.
- Zaprowadzę cię do miejsca, w którym będziesz mogła odpocząć , tylko poszukam czegoś co oświetli nam drogę - powiedział Zygfryd
Odwrócił się do niej plecami i skierował w stronę ściany przy której stał kaganek płonący jasnym bezpiecznym światłem , rzucającym blade cienie na kamienne ściany.
Szybko odprawił obu młodszych mnichów do swoich cel , pożegnał się ze zgryźliwym Bibliotekarzem i jego uczniem i poprowadził dziewczynę ciemnym korytarzem .
Marta idąc krok w krok za nim czuła duszący zapach wypalającej się lampy , który gryzł ją w gardło , odruchowo zakaszlała, próbując pozbyć się nieprzyjemnego smaku w ustach.
- Nic ci nie jest dziecko- spytał
- Nie , tylko czuje się taka zagubiona - powiedziała Marta drepcząc za Zygfrydem