Samotność w wielkim mieście
- Mo… mm… - usiłowała wykrztusić Elisa – eel…
- Co takiego??
Dziewczyna zdołała odsłonić nadgarstek. Mężczyzna obejrzał jej dłoń i zmarszczył brwi.
- Mongrel, tak? Czyli szpital odpada… - zamyślił się – Nie mogę cię tu zostawić. Pojedziemy do mnie, o.k.? Zgadzasz się?
Dziewczyna pokiwała głową w odpowiedzi. Mężczyzna zmienił komendę i limuzyna ruszyła z cichutkim szumem, jakby płynąc w powietrzu. Elisa uspokajała się powoli. Dygot ustąpił, przeradzając się w pojawiające się od czasu do czasu fale dreszczy. Poczuła przeraźliwy ból w dłoniach i stopach: piekąco – kłujące cierpienie wycisnęło z jej oczu strumienie łez. Miała wrażenie, że ktoś obcęgami wyrywa jej paznokcie.
- Już blisko – odezwał się mężczyzna, usiłując na nią nie patrzeć. Wydawało się, że cierpienie Elisy i jemu sprawia fizyczny ból.
Limuzyna jechała przez rozświetlone neonami miasto. Po kilkunastu minutach dotarli do podziemnego parkingu jednego z miliona wieżowców i pojazd wjechał do windy. Elisa poczuła delikatne szarpnięcie, kiedy platforma ruszyła w górę. Jeszcze chwila i osiągnęli właściwy poziom, a drzwi limuzyny uniosły się.
- Jesteśmy w domu – wyjaśnił mężczyzna, ponownie biorąc dziewczynę w ramiona.
Wyniósł ją ze śluzy i za progiem mieszkania ostrożnie postawił na ziemi.
- Możesz stać? – spytał z troską.
Poprowadził ją do ogromnej skórzanej kanapy i usadowił wygodnie.
- Muszę zdjąć ci buty i rajstopy, zgadzasz się? – spytał, zdejmując rękawiczki – Musimy sprawdzić, czy nie masz odmrożeń…
Dziewczyna ze zdumieniem spostrzegła, że mężczyzna zamiast prawej dłoni ma chromowany implant pełen ruchomych cięgien i zawiasów. Kiedy poruszał palcami, mechanizm wydawał delikatny odgłos dobrze naoliwionych części.
- Jesteś Steamem… - stwierdziła Elisa już w miarę normalnym głosem.
Mężczyzna podniósł na nią wzrok i uśmiechnął się.
- A ty Gotką! Pozwolisz?
Ostrożnie zdjął jej buty. Elisa uniosła pośladki, żeby nieznajomy mógł ściągnąć z jej nóg pełne dziur czarne rajstopy. Stopy dziewczyny były purpurowe.
- Są czerwone – stwierdził mężczyzna, delikatnie dotykając nóg dziewczyny swoją ludzką dłonią. – Nie jestem lekarzem, ale to chyba dobrze. Sądzę, że krążenie wraca.
Elisa z westchnieniem ulgi opadła na oparcie kanapy. Dopiero teraz zauważyła, że jest w pokoju pełnym skórzanych i drewnianych mebli, staroświeckich świeczników, map i obrazów na ścianach.
- Jestem Constantine – przedstawił się mężczyzna i wyciągnął do niej dłoń.
- Elisa.
Dziewczyna ostrożnie uścisnęła mechaniczną rękę. Metal był chłodny i dosyć nieprzyjemny w dotyku. Elisa cofnęła dłoń z lekkim dreszczem obrzydzenia.
- Dlaczego wy..? – spytała, wskazując wzrokiem implant.
Constantine podniósł się z klęczek, zdjął surdut, a potem podwinął rękaw swojej śnieżnobiałej koszuli. Implant sięgał łokcia – niesamowite połączenie ludzkiego ciała z błyszczącymi ruchomymi częściami sprawiało niezwykłe wrażenie.
- To jest istota Steam Punk – wyjaśnił, zginając i prostując mechaniczne palce. – Poza tym taka ręka jest dziesięciokrotnie silniejsza od ludzkiej, co się czasem przydaje. Nie mam też lewego oka…
Metalowym palcem wskazującym delikatnie stuknął w monokl.
- … tylko wielofunkcyjne urządzenie rejestrujące. Poza tym jestem normalnym facetem.
Usiadł obok dziewczyny.
- Opowiedz mi coś o sobie, Eliso – poprosił. – Dlaczego byłaś sama na ulicy?
Elisa spuściła głowę.
- Nie miałam dokąd pójść… - powiedziała cicho – Jestem mongrelem i skończyły mi się kredyty…