szklana kobieta
Siedząc gdzieś na skraju skarpy rozmyślała o błękitnookim Lucasie. Nie mogła oderwać myśli od jego czarnych jak węgiel włosów i przenikliwego spojrzenia. Nie mogła spać, jeść, prawidłowo funkcjonować bo zawsze on gdzieś tam czyhał w najgłębszych zakamarkach jej umysłu czając się na pierwszą nadarzającą się okazję. Lucas-pomyślała- to osoba stworzona z jej marzeń. Jak to możliwe żeby ktoś taki pojawił się ogóle w jej życiu? Choć pojawił się to mocne słowo. Przecież w jej życiu nie mógł się nikt zjawić z jej własnego wyboru.
Od lat żyła w zbudowanej przez siebie szklanej kuli, do której tylko czasem komuś udawało się dyskretnie zajrzeć, lekko ją zarysować . Jak to możliwe by z biegiem lat było tylko coraz gorzej?
Amy była młodą kobietą, według ogólnie przyjętego społecznego standardu wieku, studentką, która co prawda miała mocno zarysowane swoje przyszłe plany życiowe, ale nie były one pewne. Wiedziała, że chce skończyć studia kształcić się w zawodzie, ale wiedziała także ze do paru decyzji musi dorosnąć. Przykładowo należało by poszukać kogoś kto znajdzie sposób na dostanie się do niej szklanymi schodami do jej kolistej twierdzy, ale nie wiedziała czy jest na to gotowa.
Amy rzadko wyrażała swoje myśli bezpośrednio, gdyż miała z tym ewidentny problem. Zapewne można by rzec, że to z czystego lenistwa, bo nie chciało się jej spierać z poglądami ludzi z którymi się nie zgadzała w dodatku z głośnymi . Amy miała dość specyficzny stosunek do głośnych, otwartych ludzi. Z jednej strony lgnęła do nich, lubiła przebywać w ich towarzystwie z nadzieją, że może się wtopić w ich głośność. Z drugiej jednak strony wiedziała , ilekroć z nimi przebywała, że się topi, traci powietrze i grunt pod nogami.