Rozdział V
Autor: klaudiuszlabaj
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0
ytłumaczył sumieniu, że ona miała pieniądze i to w życiu liczy się najbardziej. Zapomniał o swej winie wnioskując, że Sonia dostała to na co zasłużyła a jednak, na samym dnie serca opadła jakaś kropla silnej trucizny i wsiąkła w tkankę przedostając się do krwiobiegu zaczynając proces powolnej degradacji mózgu. Coś było nie tak.
Eh. Ten dzień musi się skończyć tylko w jeden sposób. Kierunek centrum, bar pełen wesołych ludzi, jeden kieliszek, drugi, trzeci... I tak jakoś poleci. Przynajmniej dziś.
- Boli? - Lekarz ściągnął opatrunek i zajrzał pod spód marszcząc brwi i zwężając usta.
Ofiara nie odpowiedziała tylko zacisnęła kurczowo zęby, zasyczała i zaczęła gwałtownie oddychać. Lekarz pokiwał głową zawiedziony i westchnął.
- Jeszcze trzyma pana kac a będzie boleć jeszcze mocniej. Mam bardzo złą wiadomość, poparzenie pierwszego stopnia, blizny będzie pan miał już do końca życia. Przykro mi. Pamięta pan coś z poprzedniego dnia?
Konrad zaprzeczył delikatnym ruchem głowy ograniczonym przez bandaże i ból jaki rozdzierał go od środka i na prawej stronie twarzy.
- Mniejszy problem to ręka, szybko się zagoi. Musiał się pan bronić i trafił pan w czaszkę albo w ścianę zamiast w przeciwnika. Złamanie częste u bokserów. Tak to już jest po alkoholu, kiedy człowiek robi sobie w życiu wrogów. Policja czeka na korytarzu. Ma pan dość siły aby odpowiedzieć na pytania? Mogę im powiedzieć, że nie jest pan w stanie ale oni mocno naciskają. Dziwna sprawa... To jak? Mogę ich wpuścić?
- Czy... - Trudno było mu wymówić słowa, ledwie co otwierał usta tworzące wąską szparę, przez którą słowa wypadały bardzo zminimalizowane - ... człowiek ma jakikolwiek wpływ na to czego chce czy nie chce? Życie się toczy a my jesteśmy jak piłeczki w losowaniu totolotka. Właśnie zostałem wybrany, dziś wygrałem przesłuchanie.
Lekarzowi uniósł brwi. W myśli pojawiło ostrzegawcze światełko i natychmiast trybiki w jego głowie zaczęły intensywnie pracować, zgrzytając i stukając aż z szafek pamięci wysunęła się szuflada z imionami przyjaciół poznanymi na studiach medycznych i wyciągnięta została teczka z imieniem i nazwiskiem najlepszego psychologa jakiego znał. Był tu potrzebny jak cholera.
- Hmm. Pójdę z nimi pogadać a pan niech postara się zasnąć. Dostanie pan zaraz środki uspakajające, które pomogą panu jak najszybciej zasnąć.
Znikł za drzwiami w pośpiechu zostawiając Konrada samego w pustej szpitalnej jednoosobowej salce. Z korytarza dobiegły szepty lekarza rozmawiającego z dwoma innymi mężczyznami. Konrad nie dosłyszał słów ale z tonu głosu lekarza wywnioskował, że stawiał opór dwóm spokojnym cichym i stanowczym głosom. Rozmowa ucichła kończąc się dźwiękiem kroków oddalających się w głąb korytarza. Zapadła cisza w której ból twarzy wydawał się krzyczeć, pacjent wbił palce w pościel gniotąc i ciągnąc ją jakby chciał ją wyrwać spod ciężaru własnego ciała albo unieść się, podnieść ciało nad łóżko i lewitować. Odciąć od ziemi i bólu jaki przynosił człowiekowi upadek z dużej wysokości. Zniwelować konsekwencje prawa ciążenia, bo jak Ikar im wyżej wzlecisz tym boleśniej upadniesz.
Niemal udało mu się odfrunąć od przygnębiających myśli i wspomnień poprzednich dni ale do rzeczywistości przywróciło go nagłe wtargnięcie do środka dwóch mężczyzn. Przymknęli po cichu drzwi i zbliżyli się do łóżka. Jeden od stanął od strony okna i milczał, drugi podsunął sobie krzesło, obrócił je oparciem do przodu i usiadł w szerokim rozkroku opierając ręce o oparcie. Nie odezwał się a już było wiadomo, że jest pewny siebie i bezczelny.
- Jak się pan czuje? Lekarz mówił, że nie jest pan w dobrym stanie chociaż sam pan podobno twierdzi inaczej. Możemy zadać kilka pytań? Nie musi pan odpowiadać zdaniem, wystarczy kiwnięcie głową na ''tak'' lub