Ewolucja ziemi wg dydymusa
Teoria powtarzalności
Człowiek doprowadzony kryzysem paliwowym, upadkiem moralnym i religijnym do ostateczności w 25 tysiącleciu po latach haniebnych eksperymentów i trwających setek lat wojen, opanował antymaterie lekceważąc jej niestabilność. Brak zachowaniu równowagi pomiędzy materią a antymaterią jest i będzie największym i ostatnim grzechem człowieka, który ma w naturze łamanie wszystkich zasad i podporządkowywanie sobie innych w imię swojej bardzo nikłej inteligencji.
Koniec ludzkości,początkiem ludzkości…
Człowiek w swej bezgranicznej głupocie i z rękoma wyciągniętymi z chciwością po nowe złoto energetyczne, zechce zgromadzić tyle antymaterii jak to tylko możliwe. Pewnego wiosennego poranka cała ludzkość wykona ostatni wdech a ziemia w ułamku sekundy zniknie z układu słonecznego tak jakby jej tam nigdy nie było. Tylko kosmiczny wiatr poniesie ostatni szept planety. A światło Boskiego rozbłysku poniesie słowa dobrze znane ludzkości niech stanie się światłość, koniec stał się początkiem, początek końcem, bo w Boskim planie nie ma początku ani końca.
Jednak myli się ten, kto twierdzi, że jest to koniec niepokornego człowieka. Dusze ludzkie niebędące materią przetrwały wielki wybuch czekając na kolejnych nosicieli a wielki rozbłysk rozpoczął a nie skończył kolejną ewolucję ludzkości. Będąca poza swoją planetą grupka ocalałych astronautów osiedliła się na marsie i księżycu a mądrość nabyta po upadku ich cywilizacji pozwoliła im na konstrukcje sztucznej planety z płynnym jądrem.
Zdziesiątkowana ludzkość podróżując przez tysiąclecia w kosmicznym bezgranicznym oceanie, nie umiała mimo swej mądrości porozumieć się z żadna inteligentną formą żyjącą na innych planetach nasz rozwój okazał się niewystarczający, a chęć władzy i chciwość została źle przyjęta i z wielu miejsc zostaliśmy wypędzeni jako niedojrzali i nie zdolni do zrozumienia podstawowych praw wszechświata. Nie umiejąc zrozumieć samych siebie jak i kultur wyprzedzających ludzkość o miliony lat, człowiek rozpoczął podróż do domu, którego już nie było…
Nowa planeta od początku swojego istnienia była świadkiem licznych eksperymentów na organizmach żywych, zwierzętach, kulminacyjnym punktem tych eksperymentów było połączenie wymierających powoli ludzi z małpami. Dało to na ziemi kolejny zaczątek nowej ewolucji, w która coraz mniej ingerowali jej twórcy. Jednak mityczni przodkowie zawsze zostawiali po sobie uniwersalne znaki znane w całym wszechświecie, które opowiadały ich historię, historie upadku ludzkości po raz kolejny. Mówiły o umiarze i opamiętaniu…
Nasza nowa planeta powstała ze skał księżycowych i marsjańskich, z zebranych meteorytów i materii międzygwiezdnej. Wybuch atomowy pozwolił na uruchomienie jądra ziemi i nadaniu ziemi odpowiedniej rotacji. Oceany bogate w pierwiastki dodane w eksperymentalnych proporcjach dały podwaliny życiu, jakiemu dawny człowiek przypatrywał się tylko w książkach o początkach własnej ziemi. Historia nie pierwszy raz zatoczyła koło a istota nieodpowiedzialna po upadku przybyła w pokorze, aby stać się Bogiem tworząc życie na swoje podobieństwo, w którym zagościła dusza przodków.
A że historia lubi i musi się powtarzać kilku niezrównoważonym osobników próbowało ingerować w historie nowo powstałej ziemi kreując się nowymi Bogami poszczególnych nacji i kultur. Jednak dusza ludzka szczególnie w młodych populacjach jest buntownicza i zawsze historia powraca do swojego powtarzalnego źródła tak, aby człowiek w sposób naturalny miał szanse poprawić sam siebie i swoją naturę bez ingerencji obcych.
Dusza i wszechświat są cierpliwe a człowiek nie niestety nie. Pokora u człowieka przychodzi tylko wtedy, gdy umiera i cierpi, bez tego jest butny, srogi, władczy i chciwy.