Rozdział III
ę. A ty mi mówisz, że to ja nie miałam ochoty?
- Myślałem, że jesteś szczęśliwa.
- Zaraz będę...
Wyciągnęła język i zaczęła lizać jądra. Kiedy zrobiły się dostatecznie mokre wessała do ust pierw jedno potem drugie. Wreszcie końcem języka powędrowała po spodzie trzonka od dołu aż do samej główki gdzie zlizała ostatnią kropelkę śmietanki. Kiedy w dłoni poczuła jak penis sztywnieje, natychmiast wsadziła go do ust i zaczęła ssać równocześnie stymulując go dłonią. Zaciskając pięść i pocierając nią tam i z powrotem, zostawało jej jeszcze na tyle miejsca aby utrzymać żołądź w ustach i obracać językiem wokół główki, która znowu nabrała początkowego rozmiaru i purpurowego koloru. Krew na powrót zaczęła krążyć.
Była coraz zachłanniejsza. Puściła trzonek penisa biorąc w dłoń jądra aby skubać je i ściskać a penisa wkładała coraz głębiej w gardło, szybko pracując głową i drugą ręką, którą zaczęła pieścić między nogami samą siebie.
Mężczyzna spoglądał na to nie wzruszony. Minęła go pierwsza fala rozkoszy i zmęczenia. Zaspokoił pierwszy płytki głód i teraz dostał apetytu na jeszcze więcej. Chciał jej. Całej. Ciała i czegoś trudnego do nazwania. Czegoś z samego środka. Duszy?
Chwycił ją palcami za jej malutką i delikatną bródkę i uniósł do góry. Rozchylił na boki resztki jej czarnej sukni. Kobieta wygięła ramienia w tył i pozwoliła opaść na ziemię pięknej kiedyś kreacji, która teraz nie nadawała się na zwykłą szmatę. Stanęła przed w pełni ubranym mężem, nie licząc sterczącego z otwartego rozporku penisa, w samych butach, bieliźnie i czerwonym naszyjniku. Opuścił jej majtki do kolan a ona skierowała je w dół, oparła się o jego ramię a bieliznę przycisnęła obcasem do ziemi. Stanęła na chwilę na jednej nodze, kiedy tylko ta uniesiona opadła po upadnięciu majtek, kobieta została obrócona przodem do lustra i pchnięta z powrotem na blat. Plasknęła szeroko rozwartymi palcami na dłoniach o blat a jej naszyjnik zastukał głośno. Wygięła się jak kot i spojrzała w lustrzane odbicie kochanka, który stanął za jej plecami z miną pozbawioną emocji. Jakby w ogóle go to nie bawiło. Właśnie dlatego spodziewała się teraz wszystkiego. Podniosła końcówkę naszyjnika opadniętego na stół i włożyła go do ust, stanęła w szerokim rozkroku, chwyciła się mocno mebla, wypięła tyłek maksymalnie do góry przyklejając się brzuchem i piersiami do gładkiej powierzchni grafitu i czekała.
Jej facet spojrzał fachowo na rozchylone pośladki i ociekający syropem kwiat. Ocenił stopień podniecenia na gotowy do głębokiej penetracji. Chwycił penisa i zbliżył do źródła rozkoszy, zanim go włożył zauważył jak jej mały otwór analny pulsuje energicznie, równo z jej przyśpieszonym oddechem. Zatoczył mokrym od jej śliny penisem krąg wokół pochwy i spojrzał w lustro nie przerywając kolistego ruchu. Miała przymknięte oczy, przechyliła głowę na bok i położyła ją na swym ramieniu jakby znudzona studentka zasnęła na przydługim wykładzie marząc o czymś co właśnie stało się rzeczywistością dla Sonii.
Włożył jej po czasie delikatnie i powoli, jakby nie chciał przebudzić kochanki ze pięknego snu. Westchnęła tylko i przeciągnęła się. Sen okazał się mniej pociągający od rzeczywistości. Nie otworzyła oczu ale uniosła głowę, piersi i dłonie pozostawiając przyklejone do blatu. Jej wygięta głowa, plecy i pośladki utworzyły idealny łuk. Teraz mógł wejść jak najgłębiej ale jeszcze tego nie zrobił. Puścił biodra i zaczął masować jej lekko spocone plecy. Mocno. Jakby chciał wejść pod jej skórę. Dotarł do góry pleców, wbił palce w mięśnie barków i nabił ją na penisa aż do samego końca. Kobieta w reakcji zaklęła siarczyście i niewyraźnie, ssąc w ustach wisiorek. Wyciągnął prawie całego penisa i włożył znowu do samego końca dociskając do siebie ciało kobiety ramieniami i