Rozdział 16(ost)
- O, co tu chodzi ciociu? – spytał chłopak.
- O nic, kochanie. Berenika chciała was po prostu poznać.
- Ale przecież my się doskonale znamy – powiedziała dziewczyna. – My poznałyśmy się w mojej kwiaciarni.
- A my, kiedy dostarczałem pewną paczkę. Ciociu, czy to twoja krewna?
- Tak. Jestem synową, Heleny – powiedziała uśmiechając się. – Mamo, może jednak? – spytała, porozumiewawczo dziewczyna.
- Jesteście bliźniętami, ale jest coś czego nie wiecie – zaczęła powoli kobieta.
- Ciociu cóż za niedorzeczność – powiedział zniecierpliwiony chłopak.
- Mieliście jeszcze brata – rzekła, podchodząc do stojącego przy kanapie rodzeństwa. W dłoni ciągle trzymała zdjęcie zmarłego syna. Podniosła je i pokazując je bliźniętom, kontynuowała – To był wasz brat.
- Ależ Bereniko to był… To twój mąż – odparła zdziwiona i wyraźnie zdezorientowana Ewelina. – Czyli, nasza ciocia, to twoja teściowa, tak?
- No, niezupełnie – mówiła, spoglądając na Helenę. Oboje wyglądali na zdezorientowanych. Berenika miała wrażenie, jakby ich matka do samego końca biła się z myślami.
- Zaczekajcie! – krzyknął Miłosz. – Może tu chodzi, o to, co nam mama mówiła?! – mówiąc, to spojrzał na swoją siostrę. – No wiesz, o tym złym człowieku. Młodzi ludzie przez chwilę milczeli. Reszta natomiast pozostawała w niewiedzy. Nikt prócz rodzeństwa nie wiedział, o co chodzi. Czy było coś jeszcze, o czym nie wiedzieli?
- Możecie mówić jaśniej? – spytał skonsternowany Krzysztof.
Nie musieli długo czekać na wyjaśnienia. Jednak zanim to nastąpiło usiedli na kanapę i zaczęli poważną rozmowę.
- Mama Wanda mówiła nam – zaczęła nieśmiało dziewczyna – że kiedy byliśmy noworodkami groziło nam niebezpieczeństwo. Wtedy trafiliśmy do niej.
- Mamy Wandy? – powtórzyła, jak zahipnotyzowana starsza pani.
- Tak. Mama Wanda nas adoptowała. Czy, ty? – nagle przerwała, a jej twarz gwałtownie pobladła.
- Tak, dziecinko. To ja jestem waszą mamą. A to jest Berenika, wasza szwagierka.
- To, dlatego tak wcześniej zareagowałaś – przerwał Miłosz. – Wiedziałaś już wtedy, o tym?