Rozdział 16(ost)
- Nie, dowiedziałam się kilka dni wcześniej.
Dalszym wyjaśnieniom nie było końca. Łzy płynęły po ich policzkach niczym bystry potok. Nawet nie zauważyli, jak Krzysztof zniknął w czeluściach sypialni Bereniki. W czasie, kiedy rozmawiali i wyjaśniali sobie ważne dla nich, rodzinne sprawy.
W tym samym momencie Oliwia obudziła się. Wziął ją, więc na ręce i zmienił pieluszkę. Wykonywał tą czynność pierwszy raz w życiu. Zdumiał się, zauważając, że nie jest to wcale takie trudne. Mógł śmiało powiedzieć głośno i w obecności świadków, że znajduje przyjemność w opiece nad takim małym człowieczkiem.
Kiedy wychodził do kuchni, zrobić dziecku kolację, pozostali domownicy siedzieli już na dużym, miękkim dywanie przed rozpalonym kominkiem i oglądali album rodzinny. Wydawali się nieobecni. Mógłby z całej siły uderzyć dwoma przykrywkami, a nie usłyszeliby żadnego dźwięku. Uwinął się, zatem szybko i wrócił do małej, która już dawała pierwsze oznaki, świadczące o tym, że jest głodna. Z tą czynnością poszło mu już nieco gorzej. Nie wyobrażał sobie, że karmienie małego dziecka może wymagać tyle cierpliwości i kreatywności. Gdyby wówczas ktoś go zobaczył, zapewne umarłby ze śmiechu. Po mniej więcej kwadransie oboje byli ubrudzeni. Niemniej jednak dziewczynka była nakarmiona i wesoła.
- No moja mała – powiedział, biorąc ją na ręce - idziemy się szybko umyć. Gdyby nas teraz mamusia zobaczyła.
- Za późno. Już was widzę.
Dziewczyna stała oparta o futrynę i wpatrywała się w niego. Było coś w tym spojrzeniu, co go zastanowiło. Może nutka czułości, jaką dostrzegł, to sprawiła?
- No, to nas nakryłaś – odrzekł uśmiechnięty. Zrobił przy tym minę chłopca przyłapanego na gorącym uczynku. - Wyjaśniliście sobie wszystko?
- Mniej więcej. Jeszcze sporo do obgadania. Wiesz… Ja po raz pierwszy czuję się, jakbym miała pełną rodzinę.
- No cóż… To ja w takim razie pójdę już - rzekł, usiłując oddać jej dziecko, a sam wyjść z pomieszczenia. Jednak Berenika uniemożliwiła mu to. Chwyciła go za rękę i zmusiła do wejścia wgłąb pomieszczenia. Tam, umieściła córkę w łóżeczku, a sama zarzuciła dłonie na szyję mężczyzny. Wyraz zdziwienia, jaki pojawił się na jego licu był dla niej bezcenny.
- Pamiętasz, jak mówiłeś, że musimy porozmawiać? – mówiła, między jednym pocałunkiem, a drugim.
- Yhymm – wymamrotał.
- Czy możemy to uznać, jako wstęp? – wyszeptała, pogłębiając pocałunek, a jednocześnie domagając się więcej. Widziała, jak trudno mu zebrać myśli.
- Ale… Wiesz, że to miała być poważna rozmowa? – odparł w końcu.
- Wiem, ale na to będziemy mieć całe życie. Krzyśku, ja już swoje przeżyłam i… I nie chcę już czekać. Chcę być z tobą tu i teraz.