Chcesz być szczęśliwa ? To bądź :)
Daj sobie słowo, obiecaj sobie, zapewnij siebie, że będziesz szczęśliwa i BĄDŹ !
Szczęście to nie jest szeroki uśmiech przeznaczenia, to nie tocząca się tylko na „dobro” kołem fortuna, żaden prezent od bogów.
Pragniesz być szczęśliwa, bądź...
W gruncie rzeczy, nie jest do tego potrzebny rachunek w banku na sześć zer, ani najprzystojniejszy facet, przypominający opalonego, umięśnionego amanta filmowego, nie dom z basenem i złotymi klamkami, nie pierścionek z najdroższym kamieniem świata...
Szczęście jest w nas, to nasz własny wybór, i to absolutnie MY możemy zadecydować o naszym szczęściu. W każdej chwili, każdej minucie, każdej sekundzie.
Nie mówię już o sobie Ewka Porażka, nie wylewam łez szerokimi ścieżkami, nie karzę się za to, co mi w życiu „nie wyszło”, potoczyło się innymi ścieżkami, moje życie choć nie usłane różami, rozjaśniło się od pięknych barw. Nie narzekam obecnie, na rzeczy, na które nie mam wpływu, wiem, że nie cofnę kijem rzeki, nie przebiję głową muru...Pozwoliłam sobie wyeksplikować, że faworyzując, emablując wspomnienia, zatrzaskiwałam sobie z hukiem drzwi do szczęścia... dojrzałam.
Wyklarowało mi się, że kluczem do tych drzwi, jest umiejętność cieszenia się chwilą, tą która teraz, dziś. Przeżywanie tych chwil, całą sobą.
Osiągnęłam to, przybliżając się do celu powoli, krok po kroku. Zaczęłam dostrzegać małe rarytasy codzienności, unikatowe chwile ukryte w prostych rzeczach i czynnościach.
Zaczęłam skupiać się na małych przyjemnościach, na czesaniu z troską moich kasztanowych włosów, które lubię od zawsze, a które teraz stały się miękkie i gładkie, na pięknym ukwieconym wszystkimi barwami świata parku, który codziennie mijałam w drodze do pracy. W chwilach rozdrażnienia, zdenerwowania, zaczęłam wspominać schowane pod koronkami rzęs piękne chwile. Nie rozpamiętuje. Albumy ze starymi, minionymi chwilami, które powodowały smutek, schowałam na dno kartonu i wyniosłam na strych. Mam nowe, całe mnóstwo w których przechowuję fotografię bliskich, ważnych mi osób, rodziny, przyjaciół. Moich pupilów psów, bo jestem bezsprzecznie „psią mamą”. Zdjęcia z miejsc , które są bliskie memu sercu, pamiątki. Gdy tylko dopada mnie zakatarzony smutek, oglądam, to działa jak najlepszy deser, jak zastrzyk witamin.
Bardzo wiele, wypielęgnowanych cierpliwością dni, zajęło mi zrozumienie, że o moim szczęściu decyduje, nie to co los mi daje, ale to w jaki sposób te dary przyjmuję. Wiele razy, na moim niebie nad moją głową wisiały ciemne, burzowe chmury, nie jeden raz jak cień człapało za mną powątpiewanie, często przyklejony do duszy smutek rosił policzki łzami, problemy zaplatały się w warkocz, ale zawsze pomimo, tego, starałam się dostrzegać, ukryte w tym wszystkim pozytywne strony, wyciskałam z siebie optymistyczne myśli.
Wiem, że ciężko wyobrazić sobie, jasność myśli, kiedy „ktoś”, „coś” odbiera nam ukochaną osobę, kiedy tracimy pracę, ale, każda tragedia, otwiera przed nami szansę na nowy rozdział, na pożegnanie się z tym co już za nami, na wyhaftowanie serwetek nowych szans.
Uważnie, powoli, zaczęłam każdego dnia, dziękować wszechświatu, za każdy dzień, za rzeczy, których niegdyś nie dostrzegałam: że mam swój własny stały ląd, mieszkanie z widokiem na zieleń traw, na zmieniający się dzięki porom roku piękny, barwny kasztanowiec, pracę która mnie nie nudzi, ważnych ludzi, bez których byłabym uboższa, zdrowie, dzięki któremu mogę komponować marzenia, kolekcjonować piękne chwile. Poczułam się tak, jakbym nareszcie rozpakowała słodkiego lizaka, którego do tej pory bezskutecznie usiłowałam rozpakować.
Zaczęłam myśleć z wdzięcznością o tych, którzy mnie otaczają. Nauczyłam się dziękować za wszystko co przykleja się do mnie. Za pyszne ciastko, którym ktoś mnie poczęstował, za to że ktoś inny wysłuchał mnie od początku, do końca, za ugotowaną pyszną zupę. Często, to , co robią dla nas bliscy, uważamy za naturalne, oczywiste, ale w szczęściu chodzi też o to, żeby umieć , za to wszystko im dziękować.