Rosalie Moore 1.
- Rosalie!
- To Jacob – powiedziałam rozpoznając głos chłopaka – Nie wie gdzie jestem i pewnie się martwi.
- Pewnie masz rację.
Jego głos stał się nagle bardzo poważny. Zmrużył oczy, myśląc, że przez to ukryje tlące się w nich rozczarowanie. Mój sen dobiegł końca. Widząc jego pochmurne spojrzenie zdobyłam się tylko na ciche „Przepraszam, Michael” oraz delikatne, ostatnie muśnięcie jego policzka. Widziałam jak poruszył ustami, cicho wymawiając moje imię. Uśmiechnęłam się, kiedy powtórzył głośniej:
- Piękna Rosalie.
4. Bo serca są po to, by krwawić tęsknotą.
Jedno ciepłe spojrzenie, za którym podążałam.
Jeden czuły uśmiech, który pobudza moje serce.
Jeden delikatny jak piórko dotyk dłoni, przez który moja dusza odrywa się od rzeczywistości do samego nieba.
I nagle… nie ma Cię!
Gorączkowo rozglądam się wokół. Mój wzrok biega wśród mijających mnie szarych twarzy, próbując dostrzec tę Twoją – promienną.
Czuję ogromną ulgę, gdy widzę Cię stojącego na wprost. Klęczysz na złotym piasku, wszystkie pomarańczowe promienie zachodzącego słońca oświetlają Twoją postać. Jesteś moim celem.
Biegnę, ale Ty – nie ruszając się z miejsca – jesteś coraz bardziej odległy. I kiedy nagle tracę Cię z oczu, z moich ust wydobywa się zrozpaczony okrzyk.
„Piękna Rosalie” – słyszę.
I znów jesteś.
Kochany.
Podchodzę bliżej i spragniona dotyku Twojej gładkiej skóry, wyciągam przed siebie rękę. Moja dłoń napotyka niewidzialną przeszkodę. Dzieli nas szkło, do którego przyciskam się całą sobą, marząc alby poczuć Twoje ciepło.
Oddalasz się ponownie. Ostatnie co mogę dostrzec to napisane na zaparowanym od gorącego oddechu szkle, słowo: L.O.V.E.
***
Deszcz delikatnie stukał o szybę nie pozwalając się skupić. Blondynka mocno zacisnęła powieki usiłując odtworzyć w głowie sen, który śniła ostatniej nocy.
- Rosalie?
Czuły szept Jacoba sprawił, że pod powiekami poczułam łzy. Blask miłości bijący z jego oczu przyprawił mnie o dreszcz na całym ciele. Chłopak powoli objął mnie ramieniem.
- Kocham cię…
Och, nie… nie powinien był mówić tego w tej chwili. Poczułam się rozdarta.
- I ja ciebie też…
Dziękowałam bogu, ze Jacob nie wyczuł w moim głosie tego ogromnego bólu, który od dłuższego czasu ciążył na mojej duszy. Coraz częściej wątpiłam w siłę naszego uczucia.
Usta Jacoba musnęły moje ramię. Zdawały się być tak gorące, że po kilku minutach nadal odczuwałam ich żar.
I miss you and it's killing inside.
Ślepo błądzę ścieżkami pachnącego parku, zerkając raz po raz na pustą ławkę. Biały kot zaszedł mi drogę. Zastanawiam się czy to przyniesie mi szczęście. A co.. jeżeli właśnie ty jesteś moim szczęściem? Zajmuję miejsce na drewnianej ławeczce i delikatnie gładzę jej lakierowaną powierzchnię.
To nasze magiczne miejsce, do którego możesz wrócić. Ja mogę poczekać. Tylko muszę wiedzieć czy powinnam. Pragnę byś mi to powiedział. Czy mam na ciebie czekać? Czekanie boli. Jednak zapominanie również. Boję się rozczarowania, które – tak czuję – nadchodzi.
Bo serca są po to, by krwawić tęsknotą.
***
- Co się dzieje?
- Nic.
- Na pewno?
- Nie.
- Więc co się dzieje?
- Proszę, Jenny… Czy możemy poudawać, że jest wspaniale?