Rosalie Moore 1.
- Dlaczego to robisz? – zapytał. Rosalie po raz pierwszy usłyszała jego głos brzmiący tak sucho. Podniosła wzrok, a pustka w oczach chłopaka przyprawiła ją o boleśnie szybkie bicie serca. Nie odpowiedziała, skupiając się na starannym składaniu ubrań w granatowej walizce.
- Rosalie, dlaczego? – ponowił pytanie dobitnie wypowiadając jej imię.
- Bo chcę odpocząć – odpowiedziała wymijająco dziewczyna. Chwyciła w ramiona kilkanaście książek i poczęła układać je na wierzchu walizki.
- Odpocząć.. ode mnie?
- Przestań, Mike – tym razem Rosalie podniosła głos. Zerknęła w oczy towarzysza i prychnęła. Chłopak z lekką irytacją przyglądał się jej nerwowym ruchom – Jadę do Jenny – zakończyła dyskusję zamykając walizkę z głośnym trzaskiem. Wyszła. Michael podążył za nią i po chwili chwycił mocno jej ramię, zmuszając aby stanęła z nim twarzą w twarz.
- Spójrz na mnie – rzekł, a kiedy Rosalie nie zareagowała poprosił ponownie - łagodniej. Spojrzała, a on dopiero teraz, z bliska zobaczył jej zapłakane oczy – Rosalie.. Moja piękna Rosalie..
Dziewczyna patrzyła na jego twarz, a jej serce rozrywało się od nadmiaru miłości, która teraz biła także z jej spojrzenia. Michael odetchnął z zachwytu nad jej doskonałą buzią. Nad pobladłymi ze zmęczenia, ale jakże kuszącymi ustami, porcelanową skórą przyozdobioną maleńkimi piegami, nad błękitem oczu, które były oceanem uczuć.
Stali naprzeciw siebie – dumni, jednak w głębi serca pragnący swej bliskości. Nie mogąc się powstrzymać Rosalie położyła dłoń na ciele Michaela, w miejscu gdzie znajdowało się serce. Cała jej złość minęła. Minął również żal i ból. Odczuwała tylko bezgraniczną i nieskończoną miłość oraz podziw dla wspaniałości Michaelowej duszy. Chłopak przytulił ją do siebie, gładząc jednocześnie jej złote włosy.
- Marzę o tobie – gorący szept wywołał ciemne rumieńce na policzkach i szyi Rosalie. Michael uśmiechnął się na ten widok i ucałował różowe plamy, zgrabnie omijając usta, które lekko rozchylone same prosiły o pocałunek. - Rosalie..
Jak to możliwe, że tak drobne ciało skrywa tak wielkie serce?
- Powinieneś już iść, Michael.. – wyszeptała prosto w jego usta.
- Kochanie.. – zaczął, lecz Rosalie odsunęła się od niego.
- Kochanie.. – powtórzył Michael i wyciągnął dłoń w poszukiwaniu jej dłoni. Słysząc dźwięk klucza przekręcanego w drzwiach cofnął rękę i odsunął się bliżej ściany. W progu domu stanął Jacob – jego mina wyrażała zdumienie.
- Witaj, Słońce – szepnął w kierunku Rosalie i ucałował soczyście jej wargi, po czym przywitał się z Michaelem podając mu dłoń.
- To Michael.. on już wychodzi – powiedziała szybko dziewczyna, a chłopak przytaknął. Jacob uśmiechnął się zmieszany i ruszył do kuchni.
- Kocham cię, Rosalie. Nie chcę żyć bez ciebie.
Dziewczyna westchnęła i pogłaskała swego Ukochanego po miękkich włosach. Wspięła się na palce i ucałowała jego ciemny policzek.
- Do zobaczenia, Kochany.
- Kiedy?
- Mike.. – wypowiedziała szeptem, a widok łez w ciepłych Michaelowych oczach sprawił, że straciła oddech. Każde uderzenie serca zaczęło sprawiać jej ogromny ból. W końcu zebrała się w sobie i po raz ostatni musnęła ciepłe wargi towarzysza.
Wchodząc do kuchni kształtowała w myślach swoją przemowę dla Jacoba. Lecz gdy ujrzała wyraz jego twarzy wszystkie myśli uleciały z jej głowy. Chłopak siedział przy stole i patrzył na nią rozdrażnionym wzrokiem domagającym się wyjaśnień. Rosalie zadrżała.