Restaurator

Autor: klaudiuszlabaj
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Napastnik musiał mieć długą broń. Nietypowe broń do użycia w ciasnym pomieszczeniu i na krótki dystans. Pewnie dlatego napad mu nie wyszedł – komisarz przyjrzał się dokładniej układowi dziur na suficie – To na pewno strzelba myśliwska. – cmoknął głośno pewny swego osądu i zaczął powoli cofać się w kierunku drzwi, dokładnie rozglądając po każdym kącie. Wciągnął głośno powietrze do nosa, było jeszcze czuć środek dezynfekujący. Ubikacja była umyta przed napadem. Policja może więc mówić o szczęściu, może znajdą jeszcze jakieś próbki.

- Niech technicy przyjdą jeszcze raz. Niech dokładnie zmiotą podłogę i zabiorą wszystko co im wpadnie do analizy.

- To kosztowne. Góra cie będzie dręczyć

- Kosztowne będą również trzy pogrzeby. Dobrze wiesz, że zawsze odpowiadałem przed rodzinami ofiar a nie przed komendantem.

- Ha, jesteś jedyny w komendzie katowickiej który tak myśli. Dziwne, że cie tu przysłali

- Reszta ma chorobowe, albo urlop. Góra ma pecha

Wychodząc z ubikacji śledzili wyschniętą już, wąską strużkę krwi, biegnącą aż do dużej kałuży . Lekarz zatrzymał przyjaciela chwytając go delikatnie za ramie i wskazując na ślad.

- Jedyny świadek, który mówił z sensem powiedział, że tutaj ofiara się potknęła i upadła na twarz. Napastnik wyszedł zaraz za nią i wycelował mu w plecy, mógł go stuknąć ale tego nie zrobił. Strzelił dopiero kiedy ten zaczął uciekać. I tego nie rozumiem. Chciał go zastrzelić, dlaczego nie zrobił tego tutaj. Ślepy by trafił. Wyciągnęliśmy pociski ze ściany za rogiem baru. Ofiara się przewróciła po raz drugi, uciekłaby gdyby nie była taka fajtłapowata.

Komisarz wyciągnął przed siebie wyimaginowaną strzelbę. Wycelował przed siebie. Rozejrzał się kreśląc łuk w przestrzeni sali, celując po pustych krzesłach, aż dotarł do miejsca gdzie napastnik oddał drugi strzał. Wyprostował się i zamilkł na moment zdziwiony. Kolega przyglądał się twarzy komisarza wyczekując odpowiedzi. Już wiedział, że trybiki w jego głowie zaczynają pracować. Odleciał gdzieś daleko do swojej świadomości. Zaraz pojawi się odpowiedź. Szturchnął go łokciem. Komisarz, jakby obudzony z popołudniowej drzemki, odpowiedział spowolnionym głosem.

- To faktycznie dziwne. To nie żaden ćpun czy wariat. – lekarz nadstawił ucho i uniósł brwi, nadal nie rozumiał – Nie widzisz? Oddał strzał dopiero wtedy kiedy nie było nikogo innego na linii strzału. Nie chciał zrobić krzywdy nikomu niewinnemu.

- To do mnie nie przemawia – doktor pokiwał głową sceptycznie – Padły trzy trupy, a to jego zasługa. Tych dwóch nie wygląda na niewinnych. Ale fakty są takie jeden zastrzelony z zimną krwią. Drugi uduszony, chociaż mógł się też wykrwawić. Napastnik rozerwał mu butelką tętnicę w udzie. Straszna śmierć. Barman co prawda, zginął od kuli pistoletu jednej z ofiar ale to sprawca wywołał tą burzę.

Przeszli przez zniszczony bar i stanęli pomiędzy ciałami Rudego i olbrzyma. W tym samym czasie przez drzwi wszedł młody człowiek, przywitał się z komisarzem i nieśmiało dołączył jako trzeci obserwator do starszych kolegów. Teraz weszli dwaj sanitariusze, zerknęli pytająco na doktora. Bez słów skinął głową i wyciągnął dłoń przed siebie dając im pozwolenie na sprzątnięcie ciał.

Zaczął się cichy ceremoniał. Białe rękawiczki sanitariuszy rozwinęły na podłodze czarne worki. Wygładzili je tak, jak to robi obsługa z pościelą w zadbanych hotelach. Z szacunkiem podnieśli ciało Rudego i ułożyli na posłaniu. Skrzyżowali mu ręce na piersi i powoli zasunęli zamek worka. W ciemnościach zniknęły wpierw nogi, tors a na samym końcu twarz ofiary. To samo spotkało olbrzyma i barmana.

W ciszy obserwowali jak wynoszono ciała. Kiedy drzwi zatrzasnęły się po raz trzeci, komisarz zwrócił się do nowo przybyłego.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
klaudiuszlabaj
Użytkownik - klaudiuszlabaj

O sobie samym: Kim jestem? Ojcem pięcioletniej Weroniki, pisarzem, robotnikiem, kucharzem, melomanem, kinomanem, samotnikiem, rowerzystą, pasażerem autobusu 672 Wesoła-Katowice. W skrócie ale prawdziwie.
Ostatnio widziany: 2013-06-19 08:52:35