Restaurator 4

Autor: klaudiuszlabaj
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

ć. Przeszkadzała mi a ona to wyczuła. Zacisnęła usta, przytaknęła minimalnym ruchem podbródka i wyszła obracając się na pięcie.

Śledziłem ją wzrokiem do wyjścia. Uciekając w pośpiechu wpadła na wchodzącego do środka człowieka. Kątem oka zobaczyłem jak uśmiecha się do niej i z ruchu ust odgadłem, że wita się z nią. Odpowiedziała mu jakby ze wstydem i natychmiast zniknęła zwinnie unikając jego ramienia trzymającego drzwi. Jej znajomy przytoczył się w moim kierunku, oparł się o blat i obdarzył mnie najgłupszym uśmiechem jaki widziałem w życiu. Poczułem alkohol zanim otworzył usta.

- Cześć szefie! Daj mi coś do jedzenia. Głodnym jak pies – słysząc jego pierwsze słowa pomyślałem jaki zabawny gość, ale tylko w pierwszej chwili.

- Raczej wilk... I owszem, dajemy zupę gratis klientowi, który odwiedza nas pierwszy raz. Niestety za następne dania trzeba płacić.

- Hee? – miał małe złośliwe oczka osadzone głęboko na tej swojej dużej tłustej głowie. Chryste! Co za kretyn!

- Co podać? – pomyślałem zacznę od nowa, chociaż najchętniej wykopałbym go przez drzwi. Ale innym klientom chyba nie spodobałby się  widok, kiedy jeden z „gości” na czworaka ucieka w kierunku wyjścia a właściciel okłada go butem po dupsku wystającym z opadających spodni ukazujących przerwę między pośladkami. Dlatego przełknąłem uprzedzenia do idiotów, niewychowanych chamów, dresiarzy, kiboli, śmierdzących alkoholem wyrzutków społeczeństwa którzy nie byli różnicą niesprawnego systemu edukacji ale tworem nieporadności rodziców i własnego lenistwa. Nie współczułem im a mimo tego na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Z błahego powodu. To też byli ludzie którzy mieli pieniądze w kieszeni. Miałem nadzieję na te nędzne kilkanaście złotych podane nieumytymi rękoma. Co za wstyd!

- Wszystko jedno. Jestem głodny jak… pies – Albo nie słyszał jak poprawiłem jego niby wypowiedź składającą się z aż trzech zdań i przekręconego przysłowia. Albo miał głęboko gdzieś co do niego mówiłem. Albo, co było najbardziej prawdopodobne, był po prostu głupi i nie zrozumiał co do niego mówię.

- Zaraz coś podam. A na razie coś na pobudzenie apetytu. Gratisowa zupa. Smacznego – Przesunąłem po blacie miskę z parującą zupą w kierunku zdziwionej twarzy grubaska.

- Za darmo?! Dzięki stary! – wrzasnął po czym zgarnął ogromnymi łapami naczynie jakby się bał, że się rozmyślę i mu je zabiorę.

Zniknął mój sztuczny uśmiech przeznaczony na specjalne okazje. Odwróciłem się w kierunku kuchni. Z dwóch powodów. Nie miałem ochoty patrzeć jak facet je, mlaskając i zalewając sobie podbródek tłustą i gorącą zupą. Przecież ona jest gorąca. Jak on może tak jeść?. A po drugie mnie wnerwił. Przecież nie jestem stary. Ani nie jestem jego starym! Jakie złe duchy przyniosły go do tego miejsca. Mojego miejsca. Przecież jestem tutaj z tą restauracją skryty przed światem jak mysz pod miotłą. Byłem naiwny wierząc, że będą mnie odwiedzać tylko zwykli głodni ludzie. Zawsze musi być ten jeden dzień kiedy zwalają ci się na głowę problemy. Jeden gość. A wprawił mnie w zły nastrój. Zawsze byłem nadwrażliwy. Przecież mogło być znacznie gorzej.

Kiedy ma się ręce pełne roboty, czas zdaje się płynąć prawie tak szybko kiedy miło spędzamy czas. Może nie jest to dla wszystkich podobne odczucie, ale dla mnie dobrze wykonana praca sprawia ogromną przyjemność. Mimo tych problemów o których szybko się zapomina, albo mijają, albo w najlepszym przypadku jakoś udaje mi się je rozwiązać. Sporadycznie, ale jednak. Satysfakcja jest wtedy wyjątkowo podniosła.

Najlepszym dowodem na to, że udało mi się coś osiągnąć,, był uśmiech ludzi wychodzących z mojej knajpy. Nawet ten ledwie dostrzegalny, kiedy człowiek zmęczony codziennością, przygnieciony pr

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
klaudiuszlabaj
Użytkownik - klaudiuszlabaj

O sobie samym: Kim jestem? Ojcem pięcioletniej Weroniki, pisarzem, robotnikiem, kucharzem, melomanem, kinomanem, samotnikiem, rowerzystą, pasażerem autobusu 672 Wesoła-Katowice. W skrócie ale prawdziwie.
Ostatnio widziany: 2013-06-19 08:52:35