Restaurator 3
- Dawno nie widziałam go w koszuli. Ale wygląda dobrze. Nieprawda?
- Wygląda świetnie – Monice błysnęło coś w oku. Nie była to łza. Dziwnie się uśmiechała
- Brakuje mu tylko tego – sięgnęła do małej reklamówki i wyciągnęła krawat. Żółty! – Do niebieskiej koszuli jest idealny.
- Absolutnie się z tobą zgadzam
Czy one dopiero się poznały. Czy znały się już wcześniej, co najmniej kilka lat. Albo to jakaś tajna sekta składająca się z samych bab i czcząca złotego bożka hipermarketu. Z pewnością byłem ofiarą, kiedy przyszły do mnie obie i zaczęły przymierzać krawat, poprawiać kołnierz i wygładzać koszulę na klatce piersiowej. Właściwie robiła to Monika. Zbyt długo niż było to konieczne
- To bez sensu – przerwała Daria – Ściągnij ten roboczy uniform. Musimy cię ubrać jak należy.
- Ale przecież nie tutaj! Jestem w pracy!
- Tato! Nie bądź dziecinny! Jedyny klient jaki jest, zgadza się ze mną. No nie?
-Ehe.. – gapiła się na mnie jak pies czekając na przekąskę.
Niechętnie rozpiąłem dwa rzędu guzików kucharskiej bluzy i stanąłem przed córką i klientką w samym podkoszulku na ramiączkach. Monika cofnęła się krok do tyłu zdziwiona i zaskoczona. Córka była do mnie przyzwyczajona, ale Monika chyba nie takiego widoku spodziewała się po czterdziestopięciolatku i po mojej osobie w ogóle.
Po pierwsze trzymałem się dobrze, nie paliłem i nie piłem. Nie siedziałem przed telewizorem i nie oglądałem sportu. Ja go uprawiałem. Musiałem go kiedyś uprawiać, żeby nie zwariować z nadmiaru sił i braku kobiety. Dziś pozostało przyzwyczajenie i przyjemność biorąca się z wysiłku. Wyglądałem i czułem się bardzo dobrze jak na mój wiek.
Po drugie, to co wywołało największy szok u Moniki to tatuaże. Często słyszałem jak mówiono, że nie wyglądam na kogoś kto zrobiłby sobie tatuaż. Lubiłem patrzeć na zdziwienie ludzi, kiedy odsłaniałem ramiona. Nie miałem ich wiele ale były duże, no i nie były typowe. Nie tolerowałem trupich czaszek, tygrysów, smoków, gołych babek i innych specjałów dla twardzieli. Byłem mięczakiem więc moje tatuaże były odpowiednio miękkie. Ale czy tatuaż może być miękki? Chyba tak. Np. motyl na pośladku mężczyzny. He! Nie. Nie jestem gejem. Mnie interesowały motywy religijne, kwiaty, anioły, rycerze. Absurdalnie moja skóra była bardziej uduchowiona od mojej duszy. A może tylko mi się tak wydawało, że nie byłem normalny. Nigdy nie leczył mnie ani ksiądz ani psychiatra. Sam musiałem sobie pomóc. Nie wiem czy tatuaże to skutek choroby czy terapia.
Włożyłem szybko koszulę. Zawsze czułem się zażenowany w drugiej chwili, kiedy ludzie zaczynali mnie podziwiać. Miałem na skórze wszystkie grzechy, smutki i marzenia. Nigdy nie wiadomo, kto mógłby je odczytać.
Z ulgą poczułem na skórze delikatny materiał. Byłem chroniony przed oczami świata przez milimetrową warstwę jedwabiu. Ale nie opuściło mnie wrażenie, że jest już za późno. Monika spoglądała na mnie jeszcze bardziej intensywnie. Nie była już jak pies czekający na obiad, ale jak tygrys czający się w krzakach na ofiarę. Kątem oka zauważyłem jak przygryzła wargę.
- Broda do góry! – rozkazała Daria, zapinając guziki koszuli wciskając się pod szyję, z tymi jej drobnymi rączkami.. Ubierała mnie po raz pierwszy w życiu. Role się odwróciły. Pewnie ta chwila by nie wzruszyła gdyby nie obecność Moniki i ten jej lubieżny wzrok. Młodzież kompletnie nie potrafi się hamować. Zawsze robią to co im przyjdzie do głowy. Taka mądrość wieku. Tak powinno się robić, ale tylko dorosły człowiek wie co dobre. Jaki wniosek? Nie ma dorosłych ludzi.