Reset

Autor: brunokadyna
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 1

– Chcesz kopa w jaja?

– Zawinąć cię w ręcznik i zrobić naleśnik, klucho?

– No, spróbuj tylko.

I wystarczy. Żarłoczne pożądanie dopada nas natychmiast.

Jest między nami jakieś dziwne, niesamowicie dzikie uczucie. Potrafimy rozmawiać na trudne tematy, czytamy razem, gramy w gry planszowe albo gotujemy, ale wystarczy mały impuls nie wiadomo skąd i każde zajęcie kończy się w łóżku.

W końcu zeżrę tę małą małpę albo ona mi coś odgryzie.

 


– Co ci jest? – pyta Basia.

– Znowu mnie mdli.

– To odłóż telefon.

Kręcę głową i odkładam. Wkurza mnie, że nie mogę nawet sprawdzić, co w trawie piszczy.

Zaczynam się bać.

– Jutro idziesz na badania.

Przewracam oczami.

– Co?! Bez dyskusji, chłoptasiu.

Nie dyskutuję, nie ma sensu.

– Masz ochotę na spacer? – pytam.

– Nie mam siły.

Zagrzebuje się w betach, tylko nos wystaje.

– Nie marudź, tylko się ubieraj. Idziemy do lasu, musimy się dotlenić – mówię.

– Ty fufif, ja fofaje w fufku.

– Co?

Wychyla buzię spod kołdry.

– Ty musisz, ja zostaję w łóżku.

– Wstawaj. Poniosę cię na barana.

Taka mała babeczka jest bardzo praktyczna.

– Jeszcze zakręci ci się w głowie i mnie zrzucisz, nie chcę.

– I potoczysz się jak ten jeżyk w zarośla.

– Uważaj, żebyś ty się zaraz nie potoczył, dziki wieprzu.

– No już, wyłaź, bo cię wyciągnę.

Podchodzę, a ona znika w czeluściach pościeli. Wsuwam rękę pod kołdrę i szukam, ale wymyka się, kiedy tylko jej dotknę. W końcu łapię małą stópkę, wyciągam bez wysiłku i całuję.

Nie może jej wyrwać, tylko rzuca się i kotłuje.

– Hahahaha, przestań, dziku, proszę! Zabierz ryja!

– Ryja?

Dodatkowo podgryzam i liżę, żeby łaskotało bardziej. Kiedy widzę, że ma dość, puszczam. Stopa natychmiast znika pod kołdrą.

– Fuj, jaka mokra, obrzydlistwo!

– Ubieraj się, idziemy.

– Idź sam, dziku.

– Powinnaś wykorzystać wolne i zaczerpnąć świeżego powietrza.

– Jutro pójdziemy razem. Dzisiaj cały dzień chcę spędzić w łóżku.

– Jak chcesz. Zjem i idę.

Czekam przy stole w kuchni, aż zupka chińska się zaparzy. Patrzę za okno. Dopiero niedawno się dowiedziałem, że to największy las w północnej Polsce.

Ciekawe, czy można w nim zabłądzić?

Chyba nie ma już takiego lasu czy puszczy w naszym kraju, gdzie można by się zgubić, najwyżej po pijaku.

Zupę popijam szklanką coli. Odbija mi się niezdrowo. Jest źle. Chyba Mała ma rację. Za dużo sztucznego żarcia.

Czekam, aż mi przejdzie, ale żołądek wścieka się i wygania mnie do łazienki.

Chcę jak najszybciej wyjść. Sam nie wiem, skąd ten pośpiech. Może przez pracę, w której normalnie o tej godzinie zasuwam jak chomik w kołowrotku. Może organizm to kuma?

Idę do kuchni napić się wody.

– Wyluzuj chłopie, relaks – gadam do siebie.

– Co mówiłeś, prosiaku?! – słychać z sypialni.

– Ubieraj się i chodź ze mną!

Cisza. Wiedziałem. Pewnie jak wyjdę włączy jakiś odmóżdżający serial.

Patrzę za okno. Wciąż myślę o drzewach, liściach, o leśnym zapachu i zwierzętach. Dziwne, bo mieszczuch ze mnie pełną gębą.

Nie przepadam za przyrodą, nie ciągnie mnie. W dupie mam, że wycinają lasy i puszcze. Obcowanie z naturą ograniczam do plaży i kąpieli w morzu.

A teraz cieszę się, że pójdę do lasu. Naprawdę dziwne. Mieszkamy tu od roku i na palcach jednej dłoni można policzyć, ile razy tam byliśmy.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
brunokadyna
Użytkownik - brunokadyna

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2024-10-11 00:53:04