Internetowa cela - Rozdział III
To było tydzień temu, teraz zaś potrzebowałam czegoś, co całkowicie poprawi mi humor. Może małe zakupy, któraś ulubiona restauracja lub wizyta u Marcina, świetnego fryzjera. Tak, to ostatnie chyba najbardziej mi się podobało, choć po drodze warto jeszcze wskoczyć po te włoskie buty. Rozsądna cena, oryginalny krój. Rozsądna cena? Czy taka dla mnie istniała? Fakt, czasami rzeczywiście coś było za drogie. Wtedy odczuwałam nieopisaną przykrość.
Nie chciałam, aby nasz związek upadł. Robiłam wszystko, aby uchronić nas od rozstania, aby dać mu jeszcze jedną szansę. Podziwiałam go, dobrze się czułam w jego towarzystwie, potrafił małymi drobiazgami tak bardzo mnie rozbawić. To było cudowne. Wciąż go podziwiam, jest taki mądry, jednak to jeszcze nie on.
Siedząc już w przytulnym, eleganckim salonie fryzjerskim rozmyślałam o propozycji Wiktorii. Co miałam do stracenia? Trochę wolnego czasu, większy rachunek. To nie miało znaczenia, więc czego się obawiałam? Tak, zrobię to! Co mi tam, ale chyba warto napisać o sobie coś oryginalnego?
Taką miałam naturę, więc musiałam przedstawić się w równie intrygujący sposób. Tekst w stylu - Jestem wesołą blondynką z dużym biustem. Jeśli chcesz mnie poznać koniecznie napisz!, odpadał. Po pierwsze, nie byłam blondynką, po drugie, mój biust był akurat i wcale nie aż tak duży, po trzecie, nie widziałam, co napisać. Totalna pustka, jednak, kiedy Marcin kończył już zabawę z moim włosami (a muszę się przyznać, że miał do tego szczególną smykałkę), coś jednak mi zaświtało.
http://koominek.blogspot.com - dwadzieścia siedem tematycznych szufladek i zapewne na nich się nie skończy, zapraszam w odwiedziny do bloga, aby klimat Kominka oczarował Cię bez reszty...