Psychożona
żeby ogrzać go w moim ciele. Póki nie wyciągnie go nie będę starał się zwracać uwagi na to, ale muszę być ostrożny. Jeden niewskazany ruch i może mnie zaatakować. - Kamilo, wyjdź teraz i wróć do siebie, zadzwonię wieczorem i dogadamy się, kiedy możesz odwiedzić córkę. Przykro mi, ale prawo jest prawem – patrzyła na mnie, zdawała się być spokojniejsza, więc i ja byłem spokojniejszy, pewniejszy, że nie zaatakuje mnie. Podszedłem jeszcze kilka kroków bliżej, a ona zamachnęła się na mnie torebką, nie wiem nawet kiedy. Na szczęście zdążyłem odskoczyć kawałek, gdybym w porę nie zareagował pewnie by mnie wybebeszyła i zostawiła żebym zdechł. Ostrze i tak mnie trafiło, na szczęście zaplątało się w sweter i tylko delikatnie ukuło w brzuch, ale wystarczająco mocno, żeby pojawiła się spora plama krwi. Kamila spojrzała i uciekła. Rana okazała się powierzchowna, wystarczyło zakleić ją plastrem, żeby zatrzymać krwawienie. Było jeszcze dosyć wcześnie, zadzwoniłem do ślusarza i tego samego dnia zmienił mi zamki. Nie chciałem ryzykować, że Kamila wróci w nocy, mogłaby mnie zarżnąć we śnie i zabrać małą. Moja była żona okazała się całkowitą wariatką, psychopatką. Doszedłem do wniosku, że założę w najbliższej przyszłości wzmacniane drzwi, chyba naprawdę zaczynałem się jej bać. Następnego ranka zamówiłem najlepsze drzwi, jakie posiadał najbliższy zakład ślusarski. Nie zdały się na wiele, znowu Kamila zniknęła na dłuższy czas. Jednak nie dała o sobie całkowicie zapomnieć. Kiedyś, gdy wróciłem z pracy zobaczyłem na drzwiach wyryty napis „CHUJ”, na wycieraczce leżał jej klucz od starego zamka. Kiedy otwierałem drzwi z naprzeciwka wyszła sąsiadka. - Dobrze, że pan przyszedł. Była tu wcześniej pana był żona. Chciała wejść do środka, ale jej klucz nie pasował. Zaczęła przeklinać i krzyczeć, chciałam początkowo wyjść i ją uspokoić, ale się bałam. Zadzwoniłam po policję, zanim przyjechali wyryła to na drzwiach – sąsiadka wskazała napis, domyślałem się, że odnosił się on do mnie – rzuciła klucz i poszła. Policjanci powiedzieli, że nie mogą nic zrobić, jeżeli nie wniesie pan oskarżenia. - Dziękuję pani, ale mam nadzieję, że nie będzie to konieczne – pożegnałem się i wszedłem do mieszkania. Zuzia był teraz u babci, spędzała wakacje po za miastem. Jechałem do niej na weekend, ale miała tam zostać jeszcze na kilka tygodni. Bardzo cieszyłem się, że nie było małej dziś w domu. Chciałem uchronić ją przed widokiem takiej matki. Nie chciałem by to, co robiła Kamila miało wpływ na córkę. Wszedłem do mieszkania, nareszcie czułem, że mam swoją twierdzę. Znowu moja była żona przestała dawać znaki o swoim istnieniu. Wybrałem się w piątek po pracy do rodziców. Dobrze mi zrobił wypad na świeże powietrze, te wszystkie stresy związane z Kamilą, w pracy też nie było najciekawiej, wszystko układało się dobrze, ale mieliśmy dużo roboty i było to męczące. Zuzia miała zostać jeszcze u dziadków, ale chciała wracać. Mój największy problem polega na tym, że nie potrafię odmawiać swojej córce niczego, chyba wielu ojców tak ma. - Jesteś pewien, że nie chcesz, żeby została jeszcze na jakiś czas z nami? - Tak mamo, dam radę. Jeżeli ona nie chce to nie będę jej na siłę zmuszał – uśmiechnąłem się wsiadając do samochodu – do zobaczenia, zadzwonię jak dojedziemy. Usadowiłem się za kierownicą i odpaliłem silnik. Sprawdziłem, czy fotelik córki jest dobrze zamocowany i ruszyliśmy. Matka stała machając nam. Droga miała szybko i bez problemów, za Grójcem moją uwagę zwrócił samochód jadący za nami od kilku kilometrów, niby nic nie zwykłego, ale trzymał nam się na ogonie w jednakowej odległości, przyśpieszał i zwalniał wtedy, kiedy i ja to robiłem. Kiedy zjechaliśmy na trasę szybkiego ruchu przestałem na niego zwracać uwagę, dodałem gazu i jechałem przed siebie. Odwróciłem się na tylne siedzenie, żeby zobaczyć, czy z Zuzią wszystko w porządku i zauważyłem ten sam samochód jadący za nami od jakiegoś czasu zbliżający się niebezpiecznie.