Que debemos pasar tiempo juntos. Tom I. Rozdział 23
Sama nie wiem, kiedy zasnęłam. Obudziłam się dopiero podczas obchodu. Lekarz stwierdził, że następnego dnia może wypisać mnie ze szpitala. Za jakiś czas do kliniki przyszedł Kacper. Opowiedziałam mu o moim wypisie, po czym przytuliłam się do niego i szepnęłam.
- Nie wiem, jak dałabym sobie radę bez ciebie.
- Czy to miało być wyznanie miłości?
- Tak. Już wszystko będzie dobrze. Jak tam Hip?
- Dobrze. Wiesz zaczął spotykać się z tą kobietą ze szpitala.
- A, co z jego córką?
- Już zdecydowanie lepiej. Za parę dni powinna być wypisana ze szpitala.
- Cieszę się.
- Potrzebujesz jakichś rzeczy z domu?
- Jasne, że tak. Nie wyjdę stąd w szlafroku.
- I tak wyglądasz pięknie.
- Nie podlizuj się. Przynieś mi moją niebieską jedwabną spódnicę i do tego tą białą bluzkę na ramiączka. No i może jakieś dodatki. Hmmm może ten wisiorek z Kornwalii. A gdzie jest mój pierścionek zaręczynowy?
- Mam go przy sobie. Musieli ci go zdjąć - to mówiąc ponownie założył mi go na palec. Ponownie poczułam to uczucie, kiedy wręczał mi go w leśniczówce. Ujrzałam światełko w tunelu. Po raz pierwszy od tego zdarzenia uwierzyłam, że wszystko może się ułożyć. Bez niego nie dałabym sobie rady.
- Pojadę po twoje rzeczy. Aaa... Dzwonił mój prawnik. Mamy kupca na zamek.
- Kacper?
- Słucham.
- Nadal chcesz go sprzedać?
- Wiesz... Żal mi, to prawda. Zamek jest piękny. Ale moje serce jest przy tobie.
- Kocham cię. Może zatrzymajmy go.
- Słonko, ale nas nie stać na utrzymanie tak wielkiego zamku.
- Wiem, ale zawsze jest jakieś wyjście awaryjne. Niech on na siebie zarobi.