Przerwane marzenia
Od śmierci Bartłomieja Twardego minęło dwanaście lat, a jego prawnuk ukończył dwadzieścia dwa lata. Jest wyuczonym kucharzem i pracuje w ekskluzywnej restauracji. Nie ma rodzeństwa, jest jedynakiem, ale ma dziewczynę i jak każdy młody człowiek, snuje marzenia.
Rozdział 2
Gdy Bartek wszedł do mieszkania, dochodziła akurat północ. Trochę go zaskoczyło, kiedy w otwartych drzwiach stanęła jego mama, tuż za nią tata.
- Jeszcze nie śpicie? – spytał zdziwiony.
- Nie, nie śpimy. Doszliśmy z mamą do wniosku, że chcąc porozmawiać ze swoim synem, jesteśmy zmuszeni zaczekać do północy.
- Jak zwykle tato, przesadzasz – odburknął, zdejmując buty. Po chwili się wyprostował, pocałował mamę w czoło, ojca poklepał po ramieniu i serdecznie się roześmiał. – Jeśli dobrze rozumiem, powinienem siedzieć plackiem przed telewizorem?
- Nikt ci nie każe tego robić. Ale ty jesteś gościem w domu, martwimy się o ciebie. Wychodzisz rano, wracasz późno, a kiedy masz zamiar wypocząć?
- Na pewno odpocznę, gdy będę na emeryturze – odpowiedział i puścił oko. – Jeszcze chciałem dodać, że sami sobie przysporzyliście zmartwień. Trzeba było mieć więcej dzieci, a nie tylko jednego wypierdka, o którego się bez przerwy zamartwiacie.
- Masz rację, to my popełniliśmy błąd. Ale chcieliśmy, abyś miał wszystko. Dzisiaj była babcia…
- Wiem, odwiedziła mnie i co z tego?
- Powiedziała, że bardzo mizernie wyglądasz. Jesteś niespotykanie blady i znacznie zeszczuplałeś.
- Mamo, ty najlepiej znasz swoją matkę. Jej zdaniem kucharz, powinien mieć wielkie brzuszysko i olbrzymią pupę, która by się nie mieściła na dwóch taboretach. Pracuję w gastronomi i przechodzę regularne badania okresowe. Więc nie ma obawy, żeby cokolwiek mi dolegało. Poza tym, powinniście wiedzieć, że młodość też ma swoje prawa, przecież już to kiedyś przerabialiście – dodał i skierował się do mocno oświetlonej kuchni. Wstawił wodę na herbatę i zapukał do sypialni rodziców. Mama z kremem na twarzy, raptownie otworzyła drzwi, uśmiechnęła się i pokręciła głową. Właściwie, co miała powiedzieć młodemu, nieznającego życia człowiekowi? - Chciałem życzyć dobrej nocy i przepraszam, że przysparzam wam zmartwień – powiedział nieśmiało.
- Nie przysparzasz nam żadnych zmartwień, jesteśmy dumni mając takiego wspaniałego syna, a martwimy się tylko, dlatego że zbyt mało wypoczywasz. Dotknęła dłonią jego policzka. – Przed nami nie ukryjesz zmęczenia, które jest wymalowane na twojej twarzy.
- Długi weekend, będę miał wolny i przyrzekam spędzić go tylko z moimi rodzicami – zamrugał oczami.
- Jeśli dobrze pamiętam, jutro też masz dzień wolny – rzekł ojciec zamykając balkon. Spojrzał na zegar. – To znaczy, dzisiaj – sprostował.
- Tak, mam. Tylko problem polega na tym, że już cały dzień zaplanowałem. Po prostu wsiadam na motor, zabieram Patrycję i jedziemy powędkować – odpowiedział i pomachał dłonią na pożegnanie. Kiedy wychodził z pokoju rodziców, zakręciło mu się w głowi aż wpadł na ścianę. Chwilę stał nieruchomo. Czyżby rodzice mieli rację, że dopadło go przemęczenie? - Muszą koniecznie zmniejszyć tempo - postanowił w myślach. Ale jak to zrobić, jeśli ma się taką uroczą dziewczynę, tego właśnie nie mógł pojąć. Na samą myśl o Patrycji, na jego ustach pojawił się szczęśliwy uśmiech. Sam nie wiedział, kiedy to się stało, że tak bardzo ją pokochał. Nie widzi jej kilka godzin, a zdaje mu się, że wieki. Ale wiedział, że nadejdzie taka chwila, że na zawsze zostaną razem. Jednak nie teraz, jeszcze muszą poczekać, aż spełnią się do końca jego marzenia. Zamknął powieki i szepcząc imię ukochanej, nie spostrzegł się, kiedy zmorzył go sen.