Prolog: Kiedy biały dzwon zadzwoni.
Minęły cztery miesiące i Luna zaczęła zauważać zmiany w swoim ciele. Słowa jej matki rozbrzmiewały w jej głowie jak wyrocznia, kiedy w dniu ślubu króla smoczego królestwa matka zarzuciła jej, że może spodziewać się dziecka. Teraz w jej brzuchu wyczuwała delikatne ruchy jej nienarodzonego maleństwa.
Matka natomiast, próbując zatuszować to, co zrobiła jej córka opowiadała, że ojciec jej nienarodzonego wnuka zginął z ręki strażnika jednego z krain. Nie wiedziała, czy los im sprzyjał, ale ludzie szybko uwierzyli w tę historię. Dopóki dziecko nie przyszło na świat, miały chwilę namysłu, jakie inne kłamstwo wcisnąć sąsiadom gdyby maluch nie był podobny w ogóle do matki.
Minęły kolejne cztery miesiące. Na nocnym niebie szalała burza. Dookoła biły pioruny. Przez jeden z takich piorunów, Luna została wyrwana ze snu. W jej pokoju usłyszała dziwne szepty, zaś przy oknie zobaczyła postać młodej kobiety w białej poświacie. Młoda kobieta miała przez twarz wymalowaną czarną kreskę, która schodziła do samej linii jej biustu, zaś na czole miała znak trójzęba z ostro zakończonymi brzegami. Znak ten także bił jasnym światłem. Luna w swojej głowie usłyszała szept tej młodej kobiety.
„Nie bój się. Nie skrzywdzę ciebie ani twojego nienarodzonego dziecka. Jestem duchem tej planety. Wybrałam twoje dziecko, aby było moim kolejnym wcieleniem. W obliczu zagrożenia, ja Assava, jestem gotowa poświęcić życie jako śmiertelnik, by ratować mój ukochany dom”.
Luna nie widziała, żeby kobieta ruszała ustami, żeby w jakikolwiek sposób z jej gardła wydobywał się głos.
Kobieta podeszła do łóżka dziewczyny i wyciągnęła rękę.
- Nie! Nie zbliżaj się do mnie! - Krzyczała. Nagle, dziwna siła przykuła ją do łóżka i nie pozwoliła jej się ruszyć. Oczy kobiety rozbłysły białym światłem, sama postać zmieniła się w kulę światła i wniknęła do brzucha Luny i do jej nienarodzonego dziecka. Dziewczyna czuła, jak jej maleństwo szybko się porusza. Nie wiedziała, jak ma mu pomóc. Nie mogła się ruszyć.
Magiczne więzy puściły. W tym samym momencie Przez całą długość kręgosłupa przeszył dziewczynę potężny ból. Czy to już czas? Czy jej dziecko ma już przyjść na świat? Ból wzmagał się z każdym ruchem dziecka, które jakby siłą chciało się wydrzeć z brzucha swojej matki.
- Mamo!!! MAMO!!! -Wrzeszczała przez płacz. Ból był tak silny, że tylko krzyk w jakimś stopniu potrafił go uśmierzyć.
- Co się stało córeczko?! - Krzyknęła matka która wpadła do pokoju. Dziewczyna pokazała na swój brzuch i na krwistą plamę na prześcieradle.. - Dziecko…. - Wyszeptała. Zbiegła po schodach i pobiegła do drugiego domu waląc i krzycząc, żeby znachorka pomogła jej córce, która zaczęła właśnie rodzić. Starsza kobieta weszła do pokoju dziewczyny. Kazała przynieść gorącą wodę oraz ręczniki. Po godzinie było już po wszystkim, a w akompaniamencie burzy dało się słyszeć płacz niemowlęcia.