Prolog: Kiedy biały dzwon zadzwoni.
- Alano, to twoja wnuczka. Ale… Ma dziwne znamię na czole. - powiedziała starsza kobieta bacznie przyglądając się dziecku i matce. Luna, wykończona po wydaniu na świat swojego pierwszego dziecka, zdążyła wyszeptać tylko imię Bintu oraz Assava, gdy nagle zaczęła się dusić.
- Znachorko! Ratuj moje dziecko! Ratuj ją! Sama nie poradzę sobie z wychowaniem wnuczki! - Łkała kobieta. Jednak dla Luny było już za późno. Z ostatnią próbą sił zaczerpnięcia powietrza, dziewczyna wydała ostatnie tchnienie. Straciła za dużo krwi, by móc ją ratować. W ramionach jej matki natomiast było małe zawiniątko. Mała dziewczynka, z trójzębim znamieniem na czole.
~*~
Laragossa zerwał się ze snu. Usiadł na łóżku. W jego głowie był mętlik. Nie wiedział, co i dlaczego go obudziło. Obok niego spała jego żona Ava.
Młody król wstał i podszedł do barierki swojego tarasu. Luko też nie spał. Wpatrywał się w południową bramę królestwa.
- Luko, co się dzieje? Wyglądasz jakoś dziwnie. - Odparł młody król.
- Dziwne… Wydawało mi się, że tej nocy Assava wybrała sobie swoje ludzkie wcielenie. - Odparł smok.
- Ludzkie wcielenie? Masz na myśli, że zbliża się jakieś zagrożenie do naszej krainy?
- Nie wiem królu. Ale jestem pewien tylko jednego. Gdy Assava wybiera sobie ludzkie cielenie, ta istota musi być potężna. Potężniejsza od ciebie, Laragossa. - powiedział spokojnie smok.
W oddali usłyszeli bicie dzwonów. Białe dzwony, które od tysiąca lat nie wydały dźwięku, ponownie zaczęły grać swoją melodię. Luko był już pewny. Assava opuściła swoją świątynie na świętej górze, a białe dzwony ogłaszają pięciu krainom jej przybycie pod ludzką postacią na ten świat.
- Luko?
- Teraz jestem pewien. Stara legenda głosi, że tylko raz Assava miała ludzkie wcielenie. Teraz, białe dzwony biją ponownie, a to oznacza jedno. Duch planety Altara wybrał kogoś, kto mieszka w jednej z pięciu krain...
~*~
Mroczna Kraina. Spowita mrokiem i cierpieniem jej mieszkańców. To w jej zakamarkach, jaskiniach skrywają się najgorsze istoty chodzące po tej planecie. Spowita ciemnymi chmurami, wyglądała jak wielka pustynia. Na tej ziemi nic nie chciało rosnąć…