Pozytywne myślenie

Autor: smtk69
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Ależ oczywiście, oczywiście – sekretarz uścisnął rękę Rodiona – Bardzo jestem wdzięczny w imieniu pana Gattasa i całej naszej firmy w okazaniu nam tak dalece posuniętego zaufania. Pragnę też pana zapewnić, iż ta decyzja nie pozostanie bezowocna, gdyż jest to pierwszy krok ku... – Najwyraźniej sekretarz odnalazł pewny grunt pod nogami. Rodion poczuł się nagle zmuszony wyjść do toalety. Przeprosił stanowczo i udał się do swojej kajuty.

 

Stojąc przed lustrem patrzył krytycznie na zarost. Odruchowo wyciągnął prawą rękę w poszukiwaniu maszynki do golenia. Nie znalazł jej. Popatrzył uważnie na półkę. Maszynki tam nie było. Była po drugiej stronie, tam gdzie nigdy jej nie kładł. Takie już miał przyzwyczajenia. Hołubione latami na tyle licznymi, że mógł na nich polegać. I wtedy nagle do niego dotarło. Łazienka nie bez powodu wzbudziła w nim dzisiaj przerażenie. Była lustrzanym odbiciem tej, w której golił się poprzedniego dnia.

 

* * *

 

Kołysanie morza i uspokajający szum fal, na początku były bardzo przyjemne. Relaksowały. Potem jednak pojawił się niepokój, że trwa to być może zbyt długo. Właściwie nie potrafił określić od kiedy znajduje się w tym dziwnym stanie, jakby dryfował samotnie pośrodku oceanu. Istniało więc ryzyko, że jest w wodzie wystarczająco dużo czasu, żeby wpaść w hipotermię. Ile miał jeszcze minut, żeby się uratować? Ile sekund? Strach obudził ból głowy. Nie wnikając w logikę tego faktu – przyjął migrenę z ulgą. Zaświadczała niezbicie, że jeszcze żyje. Postanowił więc uchylić powieki, żeby potwierdzić lub obalić wrażenia słuchowe. To, co zobaczył, było jakąś oślepiającą, pozbawioną szczegółów, nierozróżnialną jasnością. Prawdopodobnie chmura podświetlona słońcem. Potem chmur przybyło, zbiły się w  ciemne kształty przypominające ludzkie postacie. I co najgorsze, zaczęły mówić.

- No nareszcie – von Cornelien odetchnął z ulgą – Nasz doktorek zaczął się obawiać, że zwykłym poklepywaniem po twarzy pana nie dobudzi.

Rodion popatrzył na niego, ciągle nie mogąc się pogodzić z faktem, że to nie sen.

- Teraz przynajmniej rozumiem skąd wziął się ten ból głowy...

- Najmocniej przepraszam... – odezwał się sanitariusz oddziału – ale...

- W porządku, w porządku. Pomóżcie mi wstać.

- Niech pan chwilę poczeka. Musimy od pana najpierw odczepić te wszystkie kroplówki i sensory. Naprawdę, nieźle się pan tu urządził, darmowa wyżerka, nawet gryźć nie trzeba...

- Chętnie się z tobą podzielę Cornelien – odpowiedział Rodion, cierpliwie czekając, aż usuną z jego ciała przyssawki czujników i wbite w przedramiona igły.

- To było doprawdy nie w porządku kazać mi sądzić, że ten ohydnie wyglądający płyn, to specjalność kuchni. I pomyśleć, że osobiście podziękowałem kucharzowi... Nie zostawię tego tak. Ktoś mi za to zapłaci!

- Z tym może być problem. Oprócz pana i Fiodora, na statku nikogo nie ma. Fiodor w dodatku dostał taką dawkę barbituranów, że obudzi się pewnie dopiero, kiedy wrócimy do Amsterdamu.

- Jak to? Rozumiem, że żarcie i kucharz mogli mi się przyśnić, ale statek nie może żeglować bez załogi.

Von Cornelien wzruszył ramionami.

- Chyba będzie lepiej jak pan sam to wszystko zobaczy.

Pomógł mu wstać. Rodion stwierdziwszy, że pomimo dwóch dni bezruchu, jego nogi ciągle są w stanie go nosić, obrócił się i spojrzał z nienawiścią na szpitalne łóżko. Dookoła walały się pęki kabli oraz rurek mających za zadanie utrzymać go przy życiu. I jednoczęsnie nie pozwolić się obudzić.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
smtk69
Użytkownik - smtk69

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2012-10-23 13:36:46