"Po stronie cienia" - VIII
- Acha… Rozpoznajesz rzeczy po ich kształcie, strukturze, ewentualnie zapachu? – Pomyślałem, że cholernie mało o nim wiem. Nie tylko o tym, jak radzi sobie w przestrzeni, ale o jego życiu. Miał przecież, chyba 52 lata… - A jakbym ci podał różne owoce, rozpoznasz je?
- Rozpoznam. Chyba, że dasz mi takie, którego w palcach nie trzymałem, nie jadłem.
- Dobrze… Kiedyś kupię trochę witamin. – Czyżbym chciał się zabawić jego kosztem? Nie, nie… Naprawdę ciekawiło mnie to jego wyczucie … Mógłby mnie dużo nauczyć.
- Najwięcej witamin mają wina owocowe – zachichotał.
- Tak, wiem… Moi synowie, jak byli mali, przynieśli mi z podwórka mądrą sentencję: „Chcesz mieć dzieci młode, piękne, zdrowe? Pij jabole owocowe! „
- Mądra sentencja… A wiesz… - ściszył głos – napiłbym się.
- Ale Joanna… - i ja ściszyłem głos.
- To nic… Ja pójdę – wyszeptał.
- A Joanna? – nie dawałem za wygraną.
- Po cichu wypijemy- uśmiechał się szelmowsko.
- To co kupimy? Bo ja wynalazków nie piję. – Rozejrzałem się, czy Joanny nie ma w pobliżu.
- No właśnie…
Kiedy odchyliłem głowę w stronę pustej wnęce po drzwiach, by się upewnić, czy Joanna nie węszy, znieruchomiałem. Jej szósty zmysł chyba nigdy jej nie zawiódł. Okropne, jak ona wyczuwała nasze grzeszne myśli i w porę się przy nas zjawiała.
Nie wiem, czy bardziej miałem ochotę zakląć, czy się roześmiać.
Joanna stała w progu pokoju, wyprostowana jak struna, ze skrzyżowanymi na piersi ramionami. Miała chłodna twarz, i patrzyła na mnie zimno.
- Jeśli pójdziesz do sklepu, to już nie wracaj – zwróciła się do mnie. Tylko, że to Matka miał kupić alkohol. Dlaczego więc to ja byłem winny?
- O co ci chodzi? – udałem głupka.
- Matka! Jak chcesz chlać, to będziesz pił sam. Mój Zły Mężczyzna jest abstynentem – wysyczała.
Byłem zły, ale i zaskoczony. Pierwszy raz tak mnie nazwała. Co to miało znaczyć? Bawiła się ze mną?
- Joanna, ty nas podsłuchujesz? Dopiero co byłaś zajęta upiększaniem twarzy, i co? Usłyszałaś o czym rozmawiamy? Jak to możliwe? – cichutko mówiłem, patrząc jej w twarz.
- Ja wiem o czym rozmawiacie, gdy nagle ściszacie głos. Znam waszą, pożal się boże, konspirację. No!... o czym możecie wówczas rozmawiać? Co?