w Szekspirze, za Shakespeare'm
Ich gorące, przyspieszone oddechy zdawały się palić ich rozgrzane do czerwoności ciała. Przerywane w pół, stłumione biciem serc, jęki zdawały się odbijać echem w ich głowach. Skronie pulsowały dziką krwią pompowaną przez oszalałe serca. Byli w sobie, obok siebie, dla siebie, na zawsze. Każdy dotyk powodował kolejną falę drgań ich roztańczonych ciał. By trwać, by być, by odejść, by znów móc być. Na gorąco i na zimno, jak w taniej restauracji z klimatem romantycznej epoki. Romantyzm w ich prywacie. Nowa Szekspirowska para, w nowej odsłonie. Scena piąta, akt trzeci. To nie życie, to gra. Oddech, ciała- rozpalone piece... udawane.
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora