"Po stronie cienia" - VIII
Jej główka teraz prosto zbliżyła się do mojej; jej oczy zajrzały natarczywie w moje.
- Mój Kochany Zły Mężczyzno. Zrób to dla mnie… nie pij. – Kpiła? Chciała mnie upokorzyć?
Przecież mnie kochała. Dlaczego mnie zdradzała? Zła. Zła.
A teraz ten Pawełek….
Kocha mnie ?
Kocha?
Zdradza, więc kocha.
Ale jak może mnie zdradzać jeśli ze sobą nie spaliśmy? Ot… a przecież i tak boli.
A skoro kocha, to dlaczego zdradza?
…Pewnie nie kocha.
Dusza to dziwny ptak. Nie ma jej, a fruwa, opada i wznosi się. Moja dusza starzejącego się mężczyzny, który nieopacznie pokochał dziewczynę młodszą o 40 lat, tylko opadała.
3.
Szaleństwem trzeba się podzielić. Myśl godna filozofa. Żyje sobie człowiek, a czas cieknie, a gdy przyjdzie ostatni moment, myśli nie ma, jest tylko pragnienie, by przy tobie był kochany człowiek.
Zdrada wpisana jest w nasz krwiobieg.
Umierała moja babcia, a ja myślałem tylko, że muszę się napić. Mówiła do mnie: „…wetknij… tę rurkę… tlenu… w gębę.” A gdy kilka dni temu umierał mój ojciec, mały jak kłębek wełny, prosił o córkę:” …Niech… Dzidzia… przyjdzie”. A mnie znowu chciało się pić.
Zdrada wpisana jest w naszą krew.
Lecz co to ma wspólnego z Joanną? Czy miłość jest szaleństwem?
Z szaleństwem trzeba się pogodzić.
…Matka wciąż popijał „ubota” w pokoiku sennym jak dzieciństwo, na podobieństwo różowego jaszczura zaklętego w bursztynie, ja miałem chandrę, bo Joanna nigdy nie będzie się ze mną pieprzyć – jak uroczyście powiedziała, z twarzą belfra lub higienistki; a dzień, jak zwykle - umykał.
4.
Matka ukończył klasę akordeonu. Teraz patrzyłem na niego, siedzącego na wersalce, i dźwigającego na swej klacie tego krokodyla. Nie miał okularów; jego bielma dużych oczu utwierdzały mnie w przekonaniu, że są pięknym akordem w teatrze tragedio - komicznych grymasów twarzy - gdy grając, śpiewał rewolucyjną pieśń..
Był dobry. Pięknie grał i był autentycznie błazeńsko – szczęśliwy. Gdy kończył jedną, zaczynał drugą rewolucyjną pieśń.
Przysiadłem obok niego na zydlu i zacząłem z nim śpiewać. Dwóch takich idiotów może sporo zarobić do kapelusza u mnie na Stawowej przy Żabce. Ale teraz moja krtań doznała odwilży i popłynęły z ciasnego pokoiku w kosmos słowa Marsylianki.