"Po stronie cienia" - VIII
Spostrzegłem na stoliku leżące 5 zł.
- Mirek… to ile zapłaciłeś za flaszkę? Na stoliku masz 5 złociszy.
- 18 zł. Ta piątka, to moja rezerwa. Zapomniałem o niej. Położyłem kiedyś przy torbie z tytoniem. Teraz wpadła mi w palce.
- Acha...
- Co robicie? – Joanna pojawiła się przy mnie. Patrzyła na mnie badawczo. Zmrużyła oczy, wykrzywiła usta. – Grzeczny jesteś? – zapytała mnie.
- Daj spokój. Nie pilnuj mnie jak małego chłopczyka – byłem poirytowany.
- Już dobrze… Przepraszam.
- Joanno… popatrz. Na stoliku leży 5 zł. Matka je przeoczył. Teraz może za nie kupić dwa piwa. Ale, dla kogoś, takiego gołodupca, te 5 zł to ostatnia deska ratunku. Bo kiedy w domu nie ma nawet kromki chleba i nawet zaprzyjaźniony szczur zdycha z głodu – ten marny grosz staje się główną wygraną na loterii. Pomyślcie…W „Biedronce”, jak wielki pan, możesz je wydać. Kupisz chleb krojony za 1.60 zł, kostkę smalcu za złotówkę, trochę cebuli, i jeszcze w kieszeni masz 2 zł. Można pożyć. Nawet podzielić się skórką chleba z głodomorem – szczurem. Tak kochani… wartość pieniądza mierzy się biedą człowieka. Lecz ty, Mirek, głodny nie jesteś? Dlatego kupisz za nie dwa piwa.
- Masz rację. Wartość pieniądza poznajemy w biedzie – zgodził się.- Lecz ja, jak słusznie zgadłeś, kupię za nie dwa piwa.
- Bo nigdy nie byłeś głodny – ripostowała Joanna.
- Byłem. Ty też znasz to uczucie – Matka pamiętał.
„…Joanna mnie od początku zdradzała.” - To była głupia myśl, która, nie wiadomo dlaczego, teraz znowu się pojawiła. Ale zawsze jej wybaczałem. Gdy patrzyłem w jej oczy, oprócz głębi, nic w nich nie widziałem. Może tam była smuga po jakimś namyśle, który był daleko ode mnie. I to sobie wytłumaczyłem. Tęskniła. Spragniona wody, lecz ożywczego kubka nigdy jej nie podam.
Westchnąłem.
- Nie przepraszaj – odrzekłem z opóźnieniem, spokojnie, znużony, – Ty martwisz się o mnie. Kochana. – Ale te słowo dodałem, by zagęścić atmosferę. Tak… marzyłem, by ją zranić. Ale nie tak wulgarnie. Nie tak jak pijany chłop. Zranić… by spojrzała na mnie cieplej.
Joanna mnie zdradzała, ale byliśmy tylko przyjaciółmi. Kto wymyślił takie kurestwo? Jak przyjaźń między kobietą a mężczyzną?
- Martwię się. Przecież wiesz. – Patrzyła na mnie podejrzliwie, z przekrzywioną główką.
- Strasznie się martwisz. Już to widzę, jak o mnie się martwisz – mówiłem raczej do siebie. Z pretensją i żalem.