Plaża

Autor: brunokadyna
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

– Dobry wieczór pani.

– Miło zobaczyć uśmiech na takim odludziu.

– Pięknie tu. Cały dzień gęba mi się cieszy.

– Wiem, obserwowałam pana.

O kurde. Właśnie przestałem się uśmiechać. Widziała mnie na golasa? To ona była tym dzikiem?

– Jak to? – pytam.

Nie odpowiada, wypala z czymś innym.

– Czy mogę się przysiąść? Wieczór robi się chłodny. Ale jeśli woli pan samotność, proszę się nie krępować i powiedzieć. W końcu pewnie nie bez powodu jest pan tu sam.

– Proszę. – Pokazuję na miejsce obok ogniska.

– Dziękuję.

Kobieta siada. Zaciekawiła mnie. Skąd ona się urwała? Może to wariatka? Na pewno jest jakaś dziwna. Nie boi się mojej mordy? I nie mówi, dlaczego mnie obserwowała. Zaraz zapytam. Mam nadzieję, że wcześniej sama powie. Jak się okaże, że to wariatka i zacznie mnie wkurzać, to ją wystraszę i ucieknie. Przytrzymuje sukienkę, żeby fruwając na wietrze nie odsłaniała zbyt wiele. Włosy targa wiatr. Gdyby nie ta twarz, byłaby całkiem niezła. Wciąż nic nie mówi. I dobrze, klimat nie bardzo sprzyja rozmowie. Najwyżej dobrym manierom.

– Ma pani na coś ochotę? Wina, coś do jedzenia?

– Chętnie.

Czyli najpierw wino, a potem żarcie.

– Zabrałem z samochodu tylko jeden kubek. Skoczę po drugi.

– Nie szkodzi, proszę zostać, wygląda pan bardzo zdrowo. – Puszcza do mnie oczko.

No i jestem już pewien, że widziała mnie na golasa. Nalewam wina i podaję kubek.

– Jak mnie pani obserwowała?

– Oczami swoimi, proszę pana.

Hehehe, niezła.

– Ładnie to tak siedzieć w krzakach i podglądać? – pytam.

– Kiedy wyszedł pan z wody, nie patrzyłam, odwróciłam się i odeszłam, żeby mnie nie korciło. – Znowu puszcza oczko.

Już ci uwierzę. Chociaż w sumie zaszeleściło w krzakach.

– Ten kwiatek to od pani?

– To ślaz. Byłam ciekawa, co pan z nim zrobi.

Śluz?

– A co miałem zrobić?

– O mężczyźnie wiele mówi to, jak obchodzi się z kwiatami, kiedy wpadną mu w ręce.

Nie wiem, jak to skomentować. Rozumiem, że gdybym zgniótł, wrzucił do ognia, to oblałbym jakiś test? Tylko po co ten test? Już wiem, żeby wbić się na darmową wyżerkę.

– Nie znam się na kwiatach – mówię.

– Nie szkodzi.

Wstaję, kobieta od razu odwraca głowę i mnie obserwuje. Jest czujna. Odchodzę kawałek dalej, żeby znaleźć drugi kij dla niej. Znajduję, wracam i siadam, żeby naostrzyć, a ona wraca do obserwowania horyzontu. Mimo że nieurodziwa, wygląda w tej scenerii ładnie. Pewnie nawet ja wyglądam lepiej.

Sam też patrzę w przestrzeń. Niesamowicie przyciąga wzrok. Nabiera kolorów, słońce szykuje się powoli do zachodu. A ognisko jeszcze podkręca klimat.

– Jak pani na imię?

– Nie powiem panu. Pan też niech jeszcze nie mówi.

– Dlaczego?

– To wiele zmieni. Staniemy się dla siebie bardziej konkretni, rzeczywiści. Już teraz buduje pan sobie w głowie jakiś obraz mnie, niestety. Imię tylko by w tym pomogło. A teraz możemy nazywać się jakkolwiek. Taka sytuacja nigdy więcej się nie powtórzy.

– W sumie racja. A pani nie budowała sobie obrazu mnie, kiedy podglądała?

– Nam, kobietom, wolno. To zgodne z naszą naturą.

– No przecież – uśmiecham się.

Cwaniara. Fajnie gada. Żadna kobieta, którą znam, nie mówi w taki sposób. Tamte tylko pieprzą, prostaczki, o kompletnych bzdetach, żadna nie czyta książek. Już widzę, jak zabieram tutaj Żanetkę, tę anorektyczkę, którą pogoniłem ostatnio. Już słyszę, jak gwiazduje, że pełno robali, wiatr rozwala fryzurę, i że nie usiądzie na piasku, i w ogóle jak śmiem coś takiego proponować księżniczce, przecież połamie sobie pazury, zniszczy cerę czy jakieś inne badziewie.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
brunokadyna
Użytkownik - brunokadyna

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2024-10-11 00:53:04